W Dębicy jest niebezpiecznie. Tak uważają radni. Policja jest innego zdania

- Według policji, owszem, według nas niekoniecznie - skomentowała radna Joanna Ożóg. Jej zdanie poparła większość rajców.

Wzrosła wykrywalność

Rok 2008 w policyjnych liczbach to m.in. 2 708 przestępstw ogółem (wykrytych 79,4 proc), 50 bójek i pobić (wykrytych 76 proc.), 307 kradzieży (wykrytych 35,4 proc.), 197 kradzieży z włamaniem (wykrytych 34,6 proc.), 33 rozbojów i wymuszeń rozbójniczych (wykrytych 72,7 proc.). We wszystkich tych kategoriach wykrywalność wzrosła od kilku do kilkunastu proc. w porównaniu do roku 2007.

- Jest coraz lepiej. Coraz więcej mieszkańców ocenia pracę policji pozytywnie. Na Podkarpaciu to aż 70 proc. O ponad 22 proc. więcej mieszkańców czuje się bezpiecznie, a 62 proc. uważa, że policjanci działają skutecznie - referował na spotkaniu z miejskimi radnymi Maksimczuk.

Zastrzeżenia radnych

- My uważamy inaczej - rozpoczęła dyskusję radna Joanna Ożóg. Była jedną z wielu, którzy wyliczyli długą listę zastrzeżeń pod adresem pracy funkcjonariuszy. - Policjanci wielokrotnie interweniują, jeśli chodzi o dzieci grające w piłkę. Ale kiedy wezwanie dotyczy niebezpiecznych wyrostków, to już nie. Dlaczego nie widać pieszych patroli na blokowiskach? - pytała radna.

- Kierujemy patrole tam, gdzie są zgłoszenia. Niestety, zwykle jedyne, co możemy zrobić, to upominać i legitymować. Dopóki nikt nie złoży wniosku o ściganie, nie możemy nic więcej - odpowiadał Maksimczuk.

- Mieszkam na ul. Metalowców. Często wzywamy policję, gdy po godz. 22 zaczyna panoszyć się chuligaństwo. Nie zauważyłem, żeby kiedykolwiek ci ludzie byli legitymowani. Zawsze są tylko ostrzeżenia - narzekał radny Zbigniew Kruczek.
Relacja przewodniczącego

Najbardziej rozczarowany działaniami policji czuł się jednak przewodniczący rady Jan Borek. Opowiedział wszystkim zebranym, jak to we wrześniu ub. roku był świadkiem, gdy na dębickim rynku dwie "watahy" młodzieży szczuły na siebie psa. Natychmiast zadzwonił pod nr 997. Powiedziano mu, że policja wie o tym już od 10 min. Po paru chwilach radiowóz rzeczywiście podjechał.

- Panowie policjanci nawet nie wysiedli z samochodu. Wyrostków oczywiście już nie było - relacjonował Borek.

Bejsbolowa pała

- Trudno mi ocenić tę sytuację. Nie było mnie przy tym, ale oczywiście przyjrzę się sprawie - obiecał Maksimczuk.

- Ja trzymam w domu bejsbolową pałę - kontynuował temat przewodniczący Borek. - Znajomi się dziwią skąd ją mam i po co mi ona. Kiedyś po prostu, po tym jak przez moje osiedle przeszła banda wyrostków, znalazłem ją na parkingu.

Gdzie są rodzice?

Podczas spotkania komendant Maksimczuk musiał wysłuchać wielu innych głosów niezadowolenia. W obronie policji stanął tylko radny Tadeusz Ciecieręga.

- Mnie to jest szkoda pana komendanta. Wszyscy tu narzekają, jak jest źle, jak niebezpiecznie. A gdzie my, rodzice jesteśmy, kiedy po 22 nie ma w domu naszych dzieci? Policja źle działa... A ciekawe, jakby zatrzymała jednego z drugim. Albo co gorsza, przez przypadek, podczas zatrzymania, coś się młodemu stało. To by się chyba mamusia zapłakała, bo on taki dobry....