- W tym roku przypada 100. rocznica wybuchu I wojny światowej. Czy ktoś w Europie spodziewał się, że śmiertelny strzał oddany 28 czerwca 1914 roku w Sarajewie do austriackiego następcy tronu doprowadzi do wybuchu wielkiej wojny?
- Wydarzenia następujące po zabójstwie austriackiego następcy tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga d'Este, były konsekwencją narastającego w Europie napięcia przez poprzednie 40 lat. W ciągu pierwszych dni po tragedii w Sarajewie, nie było w prasie europejskiej nastawienia, że właśnie stało się najgorsze i zaczyna się Armagedon. Jednak wraz z rosnącym napięciem pomiędzy Wiedniem, będącym stolicą imperium Habsburgów i Belgradem, stolicą Królestwa Serbii, głównie środowiska wojskowe zaczęły weryfikować swój punkt widzenia. Strzał w Sarajewie stał się iskrą, która padła na beczkę prochu. Okazało się szybko, że konflikt, na który się zanosi, a który można określić jako III wojnę bałkańską, nie będzie miał charakteru izolowanego. A układ sił, jaki wytworzył się w ciągu ostatnich 40 lat pokazywał wyraźnie, że naprzeciw siebie stały w Europie dwa obozy, które bacznie się obserwowały i czekały na ruch przeciwnika. Stąd nie 28 czerwca, a 28 lipca 1914 r. był dla Europy dniem w stylu być albo nie być. Ostatnim dniem pokoju, po którym w miastach, miasteczkach i wioskach Europy zaczęto rozwieszać plakaty mobilizacyjne. Od tego dnia machiny wojennej nie można już było zatrzymać.
- A patrząc na nasze podkarpackie podwórko, w czasie I wojny światowej dużą rolę odgrywała Twierdza Przemyśl?
- W pasie karpackim liczącym ponad 1500 kilometrów jest kilkadziesiąt ważnych przełęczy, w tym dwie tzw. bramy: Przemyska i Morawska. W końcu XIX w. austriackie koncepcje wojenne zakładały, że Galicja będzie terenem działań manewrowych, po to, aby wykorzystać czas i nie dać przeciwnikowi szans na szybką mobilizację, co i tak musiało jednak doprowadzić do odwrotu wojsk. Wystarczy ocenić siłę militarną ówczesnego imperium Romanowów oraz Austro-Węgier. Zaplanowano i zbudowano dwie twierdze. Jedną był Kraków, strzegący Bramy Morawskiej. Drugą Przemyśl, pilnujący bramy węgierskiej. Obie, będąc twierdzami I klasy miały służyć jako kolce. Wojskowi austro-węgierscy zakładali, że nic nie będzie bolało przeciwnika bardziej, niż pozostawienie za plecami czegoś, co uwiera niczym kamień w bucie. Po pierwsze, trzeba zostawić odpowiednią liczbę sił, aby twierdzę zdobyć, a tym samym osłabić swoje wojska na głównym kierunku uderzenia. A po drugie, jeśli uda się ją zdobyć, wydźwięk propagandowy będzie wielki.
- Twierdza Przemyśl jednak padła.
- Stało się to 22 marca 1915 roku, w dniu, który kończył jej drugie oblężenie. Ale pamiętajmy, że nie ma twierdzy, która byłaby doskonała, albo została zbudowana z nastawieniem, że nigdy nie padnie. Przemyska twierdza nie mogła się bronić w nieskończoność, bo kończyły się zapasy żywności i głównym pożywieniem stała się konina, upadało morale żołnierzy. Swoją rolę odegrała rosnąca tęsknota za domem wśród obrońców i fakt, że załoga twierdzy była wielonarodowa. A także oczekiwanie na odsiecz, która nie nadeszła.
- Przez nasz region przetaczały się olbrzymie armie. Symbolem zaciekłości toczonych walk jest bitwa gorlicka w maju 1915 roku.
- Tak, ale walki toczyły się przecież w całym pasie Beskidów Zachodnich, w Beskidzie Niskim oraz Bieszczadach obecnie podzielonych na zachodnie i wschodnie. Jeśli dajemy wiarę statystykom, to tylko straty armii austro-węgierskiej, licząc poległych, rannych, zaginionych, zamarzniętych i przebywających w niewoli przekroczyły na przełomie 1914/1915 roku 820 tysięcy żołnierzy. Strona rosyjska na obszarze Galicji w tym czasie poniosła straty przekraczające 980 tysięcy ludzi. Przywołujemy upadek Twierdzy Przemyśl jako coś wyjątkowego. A twierdza ta miała garnizon liczący ponad 130 tys. żołnierzy, którzy zostali zdziesiątkowani. Cmentarze gorlickie są bardzo precyzyjnie opisane, natomiast Beskidy Zachodnie do dziś nie oddały swoich wojennych tajemnic.
- Mimo wszystko, można zaryzykować twierdzenie, że Polska należała do nielicznych zwycięzców tej wojny?
- Tak, jeśli chodzi o naród, który doczekał się spełnienia snu o niepodległości. Rozpadły się Austro-Węgry i południowa część obecnej Rzeczpospolitej była gotowa do tworzenia zrębów państwowości. Przy czym, nie byliśmy jedynym narodem wybranym w tej części kontynentu, który krzyczał "Wróciła!". To było spełnienie marzeń, co najmniej 4 narodów w tej części Europy. Rozpadła się Rosja Romanowów, dzięki czemu Kongresówka gotowa była do tworzenia kolejnego zrębu wolnej Polski. W końcu rozpadły się kajzerowskie Niemcy, w Wielkopolsce walka o niepodległość trwała najdłużej. Przyjmujemy dzień 11 listopada jako dzień odzyskania niepodległości. Tymczasem w Galicji polska administracja była już od 2 tygodni. Tu się rodziła wolna Polska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice