W Muninie i Tuczempach grasują podpalacze

W piątek wieczorem zapalił się niezamieszkały dom. Dwadzieścia minut później płonęła stodoła kilkaset metrów dalej. Noc wcześniej całkowicie spłonął drewniany dom w sąsiednich Tuczempach. Gdy do pożarów w Muninie jechali strażacy mieszkańcy widzieli ogień w ruderach po kółku rolniczym. - Tam nie miało się co palić i samo zgasło - mówi starszy mężczyzna.
- Sąsiadka widziała dwóch młodych chłopców jak uciekali z podpalonego domu. Prawdopodobnie weszli przez okno. Wcześniej psy mocno ujadały - opowiada Natalia Bąk, mieszkanka Muniny. Jej dom udało się ugasić. Ze stodoły zapalonej chwilę później zostało tylko pogorzelisko.

- To było około 20,30. Żona mówi chyba ktoś przyjechał, bo tak jasno na podwórku. Patrzę, a to stodoła w ogniu. Płomienie już sięgały kilku metrów - opisuje właściciel Roman Rolewski.

- Budynek stał ponad 100 lat. Nikomu nie przeszkadzał, aż trafili się tacy, którzy podpalili. Bo to musiało być podpalenie - dodaje.
Podejrzewamy, że to były umyślne podpalenia. Budynki były nieużywane, bez instalacji. Położone niedaleko od siebie. Pożary w Muninie wybuchły jeden po drugim - ocenia kpt. Krzysztof Kowal z jarosławskiej komendy Państwowej Straży Pożarnej.

- Boimy się o nasz dobytek. Jeśli ktoś rzeczywiście podpala, to w każdej chwili może pojawić się w sąsiedztwie - mówi mieszkanka Tuczemp.

- Strażacy ochotnicy są w pogotowiu. Patrolują okolicę. Wiąże się to również z wiosennym wypalaniem traw - mówi Roman Kałamarz, wójt gminy Jarosław.

- W tym rejonie będą dodatkowe patrole policyjne i służby nocne. Będziemy sprawdzać okolicę, poszukując ewentualnych podpalaczy - zapewnia Mariusz Czternastek, oficer prasy KPP w Jarosławiu.