W Ósemce Rzeszów rządziły dwie mamy

Choć wygrała jedna z faworytek, turniej był ciekawy. W finale Łącka zagrała z Agatą Sokołowską (Nosan Kielce).
Zanim do nie go doszło, zawodniczka Falconu w III rundzie 2:5 przegrała z Oliwią Czupryńską (Nosan) i ratowała na lewej stronie drabinki. Wydawało się, że trafi tam na Karolinę Pikul ("Ósemka"), jednak "Karolcia" niespodziewanie uległa 3:5 młodszej siostrze Kindze Stawarz. "Kinia" wygrała, mimo że zmaga się chorobą i ma za sobą śladowe ilości treningu. W meczu o półfinał rzeszowianka nie dała już rady Izie (1:5). Kolejną półfinalistką z lewej strony powinna zostać Dagmara Raczkowska (Zakręcona Bila Poznań). Jednak w meczu z Agatą Sokołowską sknociła łatwą bilę meczową i przegrała 4:5.
Fakt, że urwała się ze stryczka dobrze nastroił Agatę przed półfinałem z Czupryńską, czyli faworytką nr 1. Mistrzyni świata juniorek popełniła jednak kilka błędów, straciła spokój, co rywalka (wraca do bilarda po urodzeniu dziecka) spokojnie wykorzystała (5:1). W drugim półfinale Łącka ograła 5:2 Katarzynę Wesołowską (Nosan) i w finale zameldowały się dwie... mamy.
Finał nie miał wielkiej historii. Agata "żyła" sukcesem z półfinału i straciła koncentrację. Mecz miałby może inny scenariusz, gdyby Agata wbiła banalną bilę na 1:1. Spudłowała jednak i rozpędzona Iza wygrała 5:0.

- Agata powiedziała po tym błędzie w drugiej partii, że to wyrównanie krzywd. Chodziło o to, że kiedyś w eliminacjach do mistrzostw Polski w meczu z nią zepsułam prostą dziewiątkę, co drogo mnie wtedy kosztowało - komentowała po meczu Iza.

Ostatni turniej PP odbędzie się w klubie Pino Dębica (20.11 - odmiana 10-bil). Przed nim na czele rankingu pozostaje Czupryńska (70 pkt.). Łącka wskoczyła na 2 miejsce (60), wyprzedając Pikul i Stawarz (obie po 54).