Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Sanoku odbyła się kolejna rozprawa przeciwko byłemu burmistrzowi Zagórza

Dorota Mękarska
Oskarżony Jacek Z, według zeznań świadków, żadnego nacisku w sprawie przeglądania spisu wyborców, nie wywierał.
Oskarżony Jacek Z, według zeznań świadków, żadnego nacisku w sprawie przeglądania spisu wyborców, nie wywierał. Fot. Dorota Mękarska
Czy spis wyborców był depozytem i czy podlegał tajności? Na te pytania będzie musiał odpowiedzieć sanocki sąd, który rozpatruje sprawę przeciwko Jackowi Z., byłemu burmistrzowi Zagórza.

W Sądzie Rejonowym w Sanoku odbyła się kolejna rozprawa w sprawie byłego burmistrza Zagórza, który został oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Krośnie o przekroczenie uprawnień. Oskarżony miał dopuścić się tego urzędniczego przestępstwa po wyborach w 2006 roku, które przegrał z Bogusławem Jaworskim jednym głosem.

Jacek Z. złożył wówczas protest wyborczy. Podczas jego rozpatrywania okazało się, że polecił dwóm podwładnym przejrzeć spis wyborców złożony w tajnej kancelarii. Dzięki temu w proteście mógł powołać się na informację, że w spisie figuruje podpis osoby, która od 10 lat przebywa za granicą. Takie są ustalenia prokuratury.

Urząd to nie armia

Podczas ostatniej rozprawy dwaj świadkowie, pracownicy Urzędu Miasta i Gminy w Zagórzu, wyjaśnili, że Jacek Z. nie wydał im takiego polecenia. Stało się to na jego prośbę.

- W urzędzie nie obowiązuje rozkazodawstwo - tak Tadeusz B. próbował przekonać sędzię Aldonę Helińską do tego, że całe zdarzenie miało nieformalny charakter.

Okazuje się jednak, że świadek, który od 25 lat organizuje wybory w gminie Zagórz, miał przeświadczenie, iż postępuje niewłaściwie wydając z tajnej kancelarii spis wyborców. Podczas jego przeglądania przez Mariusza K., stał przy drzwiach, gdyż obawiał się, że ktoś może wejść i to zobaczyć.

Świadek starał się to zeznanie zbagatelizować twierdząc, że spis wyborców, który nie był zapakowany razem z innymi dokumentami wyborczymi, lecz stanowił osobny niechlujnie zapakowany dokument, mógł udostępnić, gdyż z tego względu nie stanowił on depozytu. Tym samym świadek dał wyraz swojemu przekonaniu, że dla niego o ważności dokumentu nie stanowi jego istota, lecz opakowanie. Świadek wyraźnie podkreślił, że gdyby musiał rozerwać opakowanie, to by nie dopuścił się tego czynu.

Leżał osobno, ale był tajny

Zeznanie te korespondowało z linią obrony, którą przyjął obrońca oskarżonego. Mecenas Andrzej Podstawski chce wykazać, że spis wyborców nie był depozytem i jako taki nie podlegał tajności. Z tą linią obrony częściowo zbieżne były wyjaśnienia Stanisława L, byłego radcy prawnego w Delegaturze Państwowego Biura Wyborczego w Krośnie, który stwierdził, iż wydaje mu się, że osobno zapakowany spis wyborców nie stanowił depozytu.

Z kolei prokuratura stoi na stanowisku, że nawet nie będąc depozytem spis wyborców był dokumentem wyborczym i z tego względu nie można go było udostępniać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24