Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Sowinie od trzech lat rodzina nie może dojechać do swojego domu

Ewa Wawro
To droga dojazdowa do pól i lasów przeznaczona najwyżej dla ciągników czy furmanek, a nie samochodów
To droga dojazdowa do pól i lasów przeznaczona najwyżej dla ciągników czy furmanek, a nie samochodów FOT. MAREK DYBAŚ
Ponad pół wieku państwo Lechwarowie z Sowiny dojeżdżali do domu polną drogą. Od trzech lat są odcięci od świata. A sąd wyznaczył im nieprzejezdną drogę przez las.

Dojechać do gospodarstwa państwa Lechwarów z Sowiny zawsze było ciężko, ale jakoś sobie radzili. Przez ponad 50 lat korzystając z sąsiedzkiej uprzejmości chodzili i jeździli skrajem ich pola. Kilka lat temu zaczęły się sąsiedzkie kłótnie. Od czego, nawet nie pamiętają, ale z konflikt o drogę szybko narastał. Było wzywanie policji, obrażanie, wyzwiska.

Sprawa trafiła do sądu. Skończyło się na odcięciu dojazdu do domu Lechwarów, w którym mieszka też córka Lucyna Żyra z mężem Pawłem i 3 - letnią córką. Nawet chodzić im tą drogą nie wolno.

Droga przez mękę

Ponad 80 - letni ojciec pani Lucyny miał poważne problemy ze zdrowiem. - Karetka nie dojechała, trzeba było polami tatę na krześle przenosić ponad kilometr do drogi - mówi pani Lucyna. Zmarł w szpitalu. Trumnę też musieli nieść przez pola.

- W zimie, jak trzeba było zawieść teścia do szpitala, to przez las, zasypany śniegiem po pas, ciągnikiem go wiozłem do drogi, gdzie stał samochód - opowiada Paweł Żyra, mąż pani Lucyny. - A ja dziecko z gorączką niosłam na rękach dwa kilometry polnymi, zawianymi drogami do samochodu - dodaje kobieta.

Rok temu Lechwarowie wnieśli do sądu o ustalenie drogi koniecznej wraz z zabezpieczeniem im dojazdu. Po pierwszej rozprawie sąd wyznaczył tymczasowy przejazd gminną drogą biegnącą przez las. Tylko, że jest nieprzejezdna. Miejscami ma zaledwie 2,5 metra szerokości, duże pochyłości poprzeczne, na których nawet ciągnikiem strach jechać. W zimie można jedynie brnąć pieszo w śniegu po pas.

Droga? Jaka droga!

- To droga dojazdowa do pól i lasów przeznaczona najwyżej dla ciągników czy furmanek, a nie samochodów - wyjaśnia Stanisław Długosz, inspektor w Urzędzie Miasta Kołaczace. - Nawet samochód ze żwirem tam nie wjedzie.

Skoro droga jest w takim stanie, to dlaczego sąd wyznaczył ją Lechwarom? - Widocznie sąd tej drogi nie widział - odpowiada Długosz.

Ale pani Lucyna przed rozprawą dostarczyła dokumentację zdjęciową i film obrazujący stan drogi. Nic to jednak nie dało.

- Jeśli sąd nakaże gminie wyremontowanie drogi, to będziemy musieli podjąć się tego zadania, ale to sprawa niezwykle kosztowna i czasochłonna - podkreśla Długosz.

Na początek trzeba wyznaczyć granice drogi, która przez lata zmieniała swój przebieg, bo ludzie omijając nieprzejezdne odcinki "wyjeździli" nową trasę. Potem wykupić tereny od właścicieli lasu, a to też może okazać się wielkim problemem, wyciąć drzewa, odwodnić i wyrównać teren.

- Miejscami są tam mokradła i znaczne pochyłości, utwardzanie żwirem jest bezcelowe, bo i tak za chwilę wszystko spływa - przyznaje Długosz. - Mamy nadzieję, że sąd ustali drogę konieczną, z której przez ponad 50 lat Lechwarowie korzystali.

Termin kolejnej rozprawy sądowej nie został jeszcze wyznaczony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24