Do marzeń dochodził powoli. Do szkoły podstawowej chodził w Ulanowie koło Niska, do szkoły średniej w Stalowej Woli. Był to „mechanik” przy basenie. Losy rzuciły go do Rzeszowa, gdzie założył rodzinę.
Tu na początku lat 90 miał hurtownię owoców cytrusowych, potem w Ulanowie prowadził hurtownię win, soków, napojów i piwa. Przejeździł tysiące kilometrów, żeby biznes się obracał.
Własna dyskoteka
Za zarobione pieniądze urządził klub „Arkadia” w Stalowej Woli. Ta dawna restauracja, przerobiona została na supermarket, zanim Bogdan Kopacz urządził tu dyskotekowy klub. Są tu dyskoteki, koncerty gwiazd i studniówki.
Przed kilkoma miesiącami dowiedział się, że jest do wydzierżawienia lokal po restauracji „Tawerna” przy biurowcu Spółdzielni Mieszkaniowej. - Zainteresowałem się, udało się i przejęliśmy go – mówi krótko.
Zorganizował generalny, całkowity remont. - Zburzyliśmy wszystko oprócz ścian wyłożonych kamieniami. Wszystko zostało całkowicie przebudowane – tłumaczy. Powstała restauracja na 76 miejsc, o niezwykłym wystroju, zaprojektowana przez znajomą projektantkę wnętrz.
W stylu włoskim
Jest tu sterylnie czysto, przestronnie. Wszystkim zapiera dech w piersiach niezwykła ozdoba na ścianie – konar drzewa. To odbitka prawdziwych liści, specjalnie spreparowanych.
Unowocześniona kuchnia serwuje tradycyjne dania. - Dołożyliśmy kuchnię włoską, opartą na produktach typowo włoskich, w dobrym stylu. Już po dwóch tygodniach od otwarcia przychodzą do nas ludzie właśnie dla kuchni włoskiej - zapewnia właściciel.
Skąd sentyment do Włoch? - Podoba mi się ten kraj rozśpiewany, fajny, gdzie jest lekkie jedzenie, oryginalna kuchnia – tłumaczy. Bodźcem było także to, że syn pana Bogdana pracował w kuchni u Włocha w Anglii. - Właśnie syn zasugerował pewne rzeczy i stąd pomysł na włoską kuchnię – mówi.
- Nazwa „De Gusto” to była bardzo szybka piłka - przyznaje. Tawerna kojarzy się z knajpą w porcie, dla rybaków. Nie leżało mi to. Chciałem nazwy w dobrym guście, w dobrym stylu. Gusto znaczy gust i to go urzekło.
Pomogło "Ratatuj"
- Impuls do wymyślenia nazwy przyszedł, kiedy oglądałem z siedmioletnim synkiem bajkę o szczurze Ratatuj, który gotował. Tam był taki francuski kucharz, który się nazywał Gustaw, Gusto. Pomyślałem, że to byłaby dobra nazwa dla restauracji. Także w domu wszystkim się spodobało, żonie, córce - opowiada. I tak zostało.
- Zainwestowaliśmy w ten lokal mnóstwo pieniędzy. Zaryzykowałem. Ale nie lubię spać za piecem i czekać na lepsze jutro. Zmierzymy się z tym wszystkim – uważa. Jest ciężko, ale nie narzekam, Dziękuję Bogu, że mam pracę i inni ludzie mają pracę przy mnie – stwierdza.
- Należę do ludzi bardzo odważnych. Obawiam się co prawda czy się utrzymamy, bo to jest początek. A konkurencja była, jest i będzie. Będziemy próbować zdobyć własnych klientów. W „De Gusto” jest dobry klimat do posiedzenie przy dobrym jedzeniu, przy dobrej muzyce – uważa. I kiedy rozmawialiśmy leciało upojne „Volare, oh... cantare, oh... Nel blu dipinto di blu, felice di stare lassù”…
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pyrkosz nie cierpiał Fitkau-Perepeczko. Cały plan słuchał, jak jej ubliżał
- Projektant załamuje ręce nad Cichopek. Apeluje, by zostawiła modę profesjonalistom
- Jak mieszka Tomasz Raczek? Uwielbia elementy jak ze słynnego wraku
- Krawczyk poszedł do biskupa, by unieważnić małżeństwo. Oto, co powiedział pod krzyżem