W Strzyżowie nieco przeholowali z karami dla kierowców

Dostanie się też właścicielom jednośladów. Holowanie roweru podrożało o w powiecie strzyżowskim o 25 zł, a motocykla o 59 zł.

A to nie koniec ekstrawydatków, bo potem trzeba jeszcze zapłacić za przechowywanie pojazdu, zgarniętego przez holownika. A tu stawki też poszły w górę.

Za każdą dobę na parkingu strzeżonym rowerzysta będzie musiał zapłacić o 6 zł więcej niż dotąd (było 10 zł). Pozostali dwa razy tyle co dotychczas: 23 zł za motocykl i 35 zł za osobówkę. Najmocniej po kieszeni dostaną kierowcy tirów, którym radni podnieśli stawki 4-krotnie do 126 zł za dobę.

Chcą zarabiać

Skąd tak duże kary za złe parkowanie?

- Bo ustaliliśmy dopuszczalne maksymalne stawki - przyznaje Robert Godek, starosta strzyżowski. - Sytuacja finansowa powiatu strzyżowskiego nie jest najlepsza.

Poza tym im większa kara tym kierowcy bardziej się zastanawiają nad zostawieniem pojazdu zgodnie z przepisami - dodaje Robert Godek.

Radni wywindowali kary jednak nie tylko dlatego, że nie zamierzają być pobłażliwi wobec kierowców łamiących prawo. Od stycznia po raz pierwszy część pieniędzy za holowanie i parking spłynie do budżetu powiatu. W przypadku tego samorządu to 27 proc. Reszta trafi do holowników.

- Wcześniej było tak, że holownik otrzymywał całą kwotę, jaką musiał mu zapłacić kierowca. Powiat jedynie ustalał stawki i wskazywał firmę. Nie miał więc z tego żadnego zysku - tłumaczy Alicja Babula z wydziału komunikacji dróg i transportu Starostwa Powiatowego w Strzyżowie.

Póki co powiat strzyżowski do tej pory nie zarobił na holowaniu jeszcze ani złotówki. Wysokie opłaty dotyczą bowiem tylko tych kierowców, którzy zostawią swój pojazd w niedozwolonym miejscu. Pod warunkiem, że jednocześnie blokują ruch lub zagrażają bezpieczeństwu.

Kary te płacą również kierowcy, którzy prowadzą pod wpływem alkoholu, a ich pojazdu nie można np. nigdzie w pobliżu zaparkować. I to właśnie najczęściej z tego powodu w pow. strzyżowskim odholowywane są pojazdy. W ub. roku było ich 74. Głównie osobówki i motocykle.

Nie wszędzie holują

- Trudno jednoznacznie ocenić, czy te 74 przypadki to u nas duży problem czy mały. Są jednak powiaty, gdzie odholowań w ogóle nie ma - zauważa Tadeusz Kuczek, naczelnik wydziału prewencji RD strzyżowskiej policji.

Jednocześnie funkcjonariusze zauważają, że w ub. roku do 20 stycznia odholowano 6 pojazdów. W tym jeszcze ani jednego.

Nieco inna sytuacja jest w pow. łańcuckim.

- U nas policja raczej nie zajmuje się odholowywaniem pojazdów. Problem z parkowaniem jest w dużych miastach. W małych sytuacja wygląda nieco inaczej. Tutaj jedynie przed urzędami trudno znaleźć jakieś wolne miejsce - twierdzi Damian Szubart, naczelnik wydziału komunikacji Starostwa Powiatowego w Łańcucie.

Jak dodaje, powiat łańcucki miał tylko jeden przypadek, kiedy musiał się zająć odholowaniem samochodu.

- Kierowca uciekając przed policją, zostawił samochód w Krzemienicy. Sąd przekazał nam go, a my z kolei centrum kształcenia praktycznego, żeby dzieci mogły się na nim uczyć. Jego wartość jest niewielka, bo 450 zł - zwraca uwagę naczelnik.

Nie każdy zarobi

Powiat łańcucki póki co nie zarobi na kierowcach. Działa na jeszcze starych przepisach, bo brakuje im holowników, którzy mogliby działać według nowych zasad. To wiąże się ze spełnieniem wygórowanych wymagań m.in. co do strzeżonego parkingu.

- Poza tym ciężko nam znaleźć firmy, które byłyby chętne podjąć się tego zadania, bo jest niezbyt dochodowe - dodaje naczelnik.

Interes na tym samorząd mógłby zbić tylko wtedy, gdyby zmagał się istną z plagą kierowców łamiących przepisy.