Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Tarnobrzegu ruszył proces mężczyzny oskarżonego o zabójstwo syna

Marcin Radzimowski
Za zabójstwo syna oskarżonemu grozi wieloletnia kara więzienia.
Za zabójstwo syna oskarżonemu grozi wieloletnia kara więzienia. Fot. Marcin Radzimowski
- Trzymał w rękach sztychówkę, robił zamach zza głowy i bił w głowę leżącego Stanisława - mówiła przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu Małgorzata D., jedyny naoczny świadek zdarzenia.

Dzisiaj ruszył proces 55-letniego Jana G. z Kupna koło Kolbuszowej, oskarżonego o zabójstwo syna.

Konkubina oskarżonego, a zarazem matka nieżyjącego mężczyzny, nie będzie w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym. Podobną decyzję podjęła córka Jana G., jedna z ośmiorga rodzeństwa. Obie kobiety na sali rozpraw płakały po cichu, patrząc na oskarżonego…

- Ja nie chciałem zabić syna, więc się do tego nie przyznaję - stwierdził Jan G.

Na koncie ma już sześcioletnią odsiadkę za to, że sąsiadowi rozłupał siekierą głowę. Wówczas jednak nie zabił.

- W akcie oskarżenia pan prokurator napisał jakieś bzdury i chce ze mnie zrobić kryminalistę. Ja nie biłem syna ani widłami, ani sztychówką - przekonywał sąd oskarżony. - Syn był upośledzony, po alkoholu miewał zwidy. Tego dnia wszczął awanturę, bo nie chciałem z nim pić wódki. Uderzył mnie widłami, ja jeden tylko raz uderzyłem go takim brzozowym kijem.

Mężczyzna twierdzi, że wówczas przestraszył się syna, dlatego uciekł z podwórza. Noc spędził śpiąc w stogu siana. Rano wrócił do domu, tam zastali go policjanci…

Wersja przedstawiona przez oskarżonego, nijak się ma do tej, która ustalili biegli. A przede wszystkim jest zupełnie odmienna od tej, którą w zeznaniach zarysowała Małgorzata D. Niedoszła synowa oskarżonego, to jedyny naoczny świadek tragicznych zdarzeń z 7 września ubiegłego roku. Jej wczorajsze zeznania przed sądem były spójne.
- Stanisław dostał ataku, miał zwidy. Wybiegł na podwórko i zaczął wołać swoją matkę z domu - wspominała młoda kobieta. - Na schodach stanął jego ojciec i zaczął mówić do Stanisława, żeby się uspokoił. Ja weszłam do domu zawołać jego matkę.

Jak zeznała w sądzie, na schody wróciła może po dwóch, trzech minutach. Zobaczyła makabryczną scenę.

- Oskarżony trzymał w rękach sztychówkę, robił zamach zza głowy i bił w głowę leżącego na ziemi nieprzytomnego Stanisława. Widziałam dwa uderzenia - mówiła niedoszła synowa oskarżonego. - Później odrzucił na sztychówkę na bok, a chwycił za drewniany kołek od wideł i znowu zaczął bić w głowę syna.

Zmasakrowany 23-latek przewieziony został do szpitala w Rzeszowie. Zmarł pięć dni później, nie odzyskawszy przytomności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24