W tym roku podrożeją mieszkania. Będzie też trudniej o kredyt

Łukasz Mitał z Rzeszowa od kilku miesięcy planuje kupno mieszkania. Ponieważ w grę wchodzi tylko nowy lokal, przegląda głównie oferty deweloperów.

- Różnice w cenach są bardzo duże. Zazwyczaj firmy oferują mieszkania w cenie 4 tys. zł za m kw. Ale znalazłem i takie, gdzie cena sięga już 5 tys. zł. W przypadku mieszkania 70 metrowego to aż 70 tys. zł różnicy. A ponieważ ma być jeszcze drożej, umowę chcę podpisać przed wakacjami - mówi Ł. Mitał.

Kilka procent w górę

To, że mieszkania podrożeją jest już przesądzone. Zdaniem Adama Węgrzyna, prezesa spółdzielni mieszkaniowej Projektant w Rzeszowie, podwyżka sięgnie 5-10 proc.

- W tej chwili budujemy 20 bloków i w nich średnia cena 3,7 tys. zł za metr mieszkania już się nie zmieni. Ale kolejne budynki na pewno będą droższe. Materiały budowlane zaczęły znowu drożeć a wykonawcy podnoszą swoje stawki. Myślę, że 5 tys. zł za metr raczej nie osiągniemy, ale 4 - 4,3 tys. zł to realna cena - przewiduje Węgrzyn.

Kiedy będzie drożej? Według Andrzeja Sawickiego, ekonomisty z Rzeszowskiej Szkoły Menedżerów, nie wcześniej niż w drugiej połowie roku.

- Na rynku ciągle jest jeszcze mnóstwo nowych, niesprzedanych mieszkań. A dopóki na nie znajdą się chętni, nikt nie odważy się budować jeszcze droższych lokali, bo nie znajdzie na nie klientów - przewiduje Sawicki.

Zastój na rynku

Nieco inaczej sytuacja przedstawia się w mniejszych miastach. Np. w Jaśle średnia cena używanych mieszkań to 2,7 tys. zł za metr. Za nowy lokal trzeba zapłacić tylko o 300 zł więcej.

- Rzeczywiście podwyżki są zapowiadane z każdej strony, ale nie sądzę, aby były duże. Ceny mieszkań weryfikuje rynek. A w miastach jak Jasło już teraz bardzo trudno sprzedać lokal. Ludzie nie chcą osiedlać się w miejscach, gdzie trudno pracę - wyjaśnia Wojciech Czyżowicz z biura obrotu nieruchomościami Dom w Jaśle.

Trudniej o kredyt?

Andrzej Sawicki przewiduje ponadto, że w najbliższych miesiącach banki zaostrzą warunki przyznawania kredytów mieszkaniowych. Dlaczego?

- Bo od pewnego czasu pensje regularnie spadają a ludzie mają coraz mniej pieniędzy do wydawania. Dlatego w bankach rośnie odsetek niespłacanych kredytów konsumpcyjnych. W tej sytuacji każdy, kto stara się o pożyczkę na mieszkanie będzie dokładnie sprawdzany, zwłaszcza w bankach, o ugruntowanej pozycji na rynku. Nieco łatwiej będzie tylko w nowych bankach - mówi Sawicki.