Muzeum Historyczne w Sanoku wystawia dzieła Zdzisława Beksińskiego w całej Polsce, z wyjątkiem Warszawy. Furorę zrobiła ekspozycja w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu, którą obejrzało 10 tysięcy widzów. Tłumy zjawiły się też w Muzeum Narodowym w Gdańsku.
Zdaniem Wiesława Banacha, dyrektora Muzeum Historycznego w Sanoku, popularność twórczości Zdzisława Beksińskiego w Polsce i zagranica nie jest fenomenem:
- Artysta ten przemawia językiem prostym, wynikającym z tradycji i przekazuje przesłania ponadczasowe - mówi.
Szlaban na "Zachęcie"
Wiesław Banach, nie może się jednak doprosić by dzieła Zdzisława Beksińskiego zagościły w prestiżowych galeriach w Warszawie i Krakowie.
W Warszawie prace tego artysty były pokazywane jedynie w galerii Alicji Wahl, nowatorskiej malarki i odważnej organizatorki ekspozycji dzieł sztuki. Galeria "Zachęta" i Muzeum Narodowe nie były i nie są zainteresowane twórczością Zdzisława Beksińskiego.
- Jeśli w Warszawie w najbliższym czasie nie dojdzie do wystawy poważnie traktującej tego jednego z największych artystów współczesnych, w przyszłości nie będziemy już o nią zabiegali - zarzeka się dyr. Wiesława Banach.
- Obserwując wystawy i w "Zachęcie", i Muzeum Narodowym przecież łatwo dostrzec, że są tam prezentowani twórcy mniej liczący się niż Zdzisław Beksiński! - dodaje sarkastycznie.
Krytycy są nieuczciwi
Zdzisław Beksiński, jeden z najbardziej znanych na świecie artystów, urodził się 24 lutego 1929 r. w Sanoku. Ukończył Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej w 1952 r. M.in. zajmował się grafiką i rysunkiem nasyconym erotycznymi obsesjami, które przenikały się z symbolami śmierci. Realizował grafiki cyfrowe - kolorowe i czarno-białe, których tworzywem były m.in. jego zdjęcia. Jako jedyny Europejczyk ma stałą ekspozycję w japońskiej Osace. W Polsce jego prace znajdują się w zbiorach m.in. Muzeum Narodowego we Wrocławiu i w Warszawie. Największy zbiór dzieł posiada Muzeum Historyczne w Sanoku, któremu artysta zapisał cały swój dorobek. Zginął zamordowany w swoim mieszkaniu na warszawskim Mokotowie w nocy z 21 na 22 lutego 2005 r.
Skąd bierze się ta zadziwiająca niechęć w Warszawie do Zdzisława Beksińskiego? Wiesław Banach nie ma wątpliwości, że jest to pokłosie awangardy i postawangardy, na której wychowali się krytycy i muzealnicy starszego pokolenia.
- Ci ludzie chcą o Zdzisławie Beksińskim zapomnieć, bo pojmują sztukę jako nieustający rozwój. Beksiński zaś wycofał się z tej pogoni za nowościami, zwracając się ku malarstwu akademickiemu - tłumaczy.
- Nikt nie zauważa, że ten artysta stosując formę pastiszu, zahaczając o utarte wzorce, kpi sobie z artystycznych przyzwyczajeń. I dlatego traktują jego sztukę jako nic nie warty, epatujący tanią literackością kicz. Jest to nieuczciwe!
Praga już się szykuje
Ten brak zainteresowania w Warszawie Zdzisławem Beksińskim Muzeum Historyczne w Sanoku rekompensuje organizując mu wystawy poza granicami kraju. W przyszłym roku będzie taka w czeskiej Pradze, w Teatrze Narodowym "Rudolfinum".
Organizatorzy przewidują, że może ją zobaczyć 100 tysięcy ludzi. Rozmowy trwają na temat wystawy we Wiedniu.
- Te wystawy to spłata długu wobec Zdzisława Beksińskiego, który czuł się związany i z Pragą, i z Wiedniem - podkreśla dyr. Wiesław Banach. - W sztuce była mu bliska wiedeńska secesja, a w życiu czuł się jak bohater Franza Kafki!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?