Węże wygrzewają się na Lisiej Górze w Rzeszowie

- W jeden z upalnych dni spacerowałam z koleżanką nad Wisłokiem. Doszłam za plac zabaw ze statkiem dla dzieci, gdy nagle zatrzymała się przede mną zdenerwowana rowerzystka - opowiada Iwona z Rzeszowa. - Niech panie tam dalej nie idą! Na chodniku leży żmija! - ostrzegała.

Są tu od kilku lat

Czy to możliwe, by okolice Wisłoka upodobały sobie tej jadowite węże? Wątpi w to profesor Zygmunt Wnuk, kierownik zakładu ekologii i ochrony przyrody w turystyce na Uniwersytecie Rzeszowskim, który prowadzi w tym rejonie badania.

- Według mnie to były niegroźne zaskrońce - uspokaja. - Od około 4 - 5 lat spotykam je w tej okolicy. W ubiegłym roku doliczyłem się ich tu kilkadziesiąt.

Można je spotkać obok rezerwatu.

- Sporo jest ich w Dolinie Strugu, od ujścia do Wisłoka, w kierunku na Tyczyn - wyjaśnia.

Niebezpieczne są żmije

Podobne spostrzeżenia ma Aleksandra Wąsowicz - Duch, dyrektor Miejskiego Zarządu Zieleni. - Można także trafić na padalca, czyli gatunek beznogiej jaszczurki. Jest także niejadowity i nie stanowi żadnego zagrożenia dla człowieka - mówi.

Ale, czy nie natrafimy na żmiję zygzakowatą, nie daje 100 - procentowej gwarancji: - Bywa, że ludzie na wsi natrafiają na nią w stogu siana.

Jak odróżnić żmiję zygzakowatą od zaskrońca?

- Zaskroniec ma na głowie dwie żółte plamy. Może mieć barwę brązową lub czarną. To zależy od siedliska - wyjaśnia profesor Wnuk. - Natomiast żmija zygzakowata ma klasyczny zygzak i nie ma plam.