Widziane z bliska: Derby i... Księgowa

Utarli nosa namaszczonym piętnem awansu, które pęta nogi, rywalom z ulicy Hetmańskiej. W Rzeszowie więc „Resovia pany”! Wygrała, ma satysfakcję i jest... wyżej w tabeli.

Sprzemierzeńcami rzeszowskich jedenastek w ich marzeniach i staraniach o drugą ligę są drużyny z Podkarpacia, które zwycięstwami z KSZO torują im drogę. Grzech tego nie wykorzystać. Do końca piłkarskiej wiosny jeszcze daleko. Jeszcze się tak wiele może zdarzyć. Podobnie, jak kibice bardzo chciałbym, aby na mecie sezonu z pierwszego miejsca w tabeli cieszyła się któraś z drużyn ze stolicy województwa. Fani Resovii, choć tyle żalu w nich, życzą sobie by była to ich drużyna. To zrozmumiałe. W zdegustowanych zwolennikach Stali, która nie może się obudzić z zimowego snu, mimo ostatnich niepowodzeń, wciąż tli się nadzieja, że finisz będzie należał do biało-niebieskich. Kto to będzie? Proroków brak. Awansuje lepszy. Żeby tylko nie było tak, że gdzie się dwóch bije, tam trzeci skorzysta...

Już w piątek w Rzeszowie żużlowa premiera. Mimo braku kasy, gwiazd, widoków na choćby baraże o ekstraklasę i potencjału na „czarnego konia” sezonu, ludzie z nadzieją czekają na start „Żurawi”. Zresztą zawsze tak było, ale dawno nie było aż tylu znaków zapytania i zagrożeń. Ale też szans. Janusz Stachyra to fachowiec dużego formatu, ale nie cudotwórca. On nie wsiądzie na motor i nie doda gazu. Szkoda, że historią z niezatwierdzeniem do startów utalentowanych stalowskich młokosów Wiktora Lamparta i Patryka Wojdyło, którzy nie mogli przez to pojechać w finale Nice Cup, zamiast poprawić, nadszarpnięto jeszcze bardziej sobie reputację. Ktoś winą za to obarczył księgową. Protestuję. Księgowa jest bardzo w porządku. To nie ona jest winna.

Na koniec e-mail jaki dostałem po poprzednim felietonie o „reformie” w C- klasie: „Łączy nas piłka, dzielą nas działacze”. Nie może być. Nie wierzę. Gramy fair play!