Widziane z bliska. Gwizdy i kasa

Kibice widzieli to na własne oczy, bo przecież rzecz działa się na Podpromiu, które w tym sezonie miało być twierdzą. Już nie będzie. Gwizdali. Nie podobało mi się, jak wiele osób ostentacyjnie podczas meczu wychodziło z hali. Wiem, że można było być zdegustowanym grą naszej drużyny i to w stopniu maksymalnym. Sam byłem, ale ludzie drodzy, tak się nie godzi. Albo się jest kibicem na dobre i na złe, albo tylko obserwatorem. Najbardziej mi żal było trenera Andrzeja Kowala. Nie do takiej gry przygotowywał swoją drużynę. A tu taki klops. Był załamany. Po raz pierwszy od kiedy prowadzi resoviaków powiedział, że może potrzebny jest nowy trener i że porozmawia o tym z prezesem. To twardy facet. Do jakiego stopnia musiał być rozgoryczony? Najwyższego zapewne. On, który swoją Asseco Resovię zawsze widzi ogromną, który nigdy nie przestał w nią wierzyć. I nigdy nie przestanie.

Są takie dni, gdy nic się nie układa. Taki dzień mieli w sobotę siatkarze Resovii. Sam jednak nie wiem, co tu jest grane. Niechby był to tylko bardzo zły dzień. Niechby był... Trzeci i ostatni! Podoba mi się postawa Fabiana Drzyzgi, który powiedział, że razem - zawodnicy, sztab, prezesi - wygrywają i razem przegrywają. Że to nie jest sprawa jednej osoby. Nie wiem, jak to się skończy. I trener, i zarząd, i zawodnicy mają twardy orzech do zgryzienia. Trzeba zacząć w końcu normalnie grać. Po męsku. Męskiego grania zabrakło mi z Katowicami. Kto jest temu winien?

Słowo się rzekło, pieniądze dla Stali Rzeszów, która wygrała na prezydenckiej loterii los na przyszłość. Pokonała nieoczekiwanie KSZO, lidera trzeciej ligi, i to w Ostrowcu. Po rundzie jesiennej jest wyżej w tabeli od Resovii, ma jeszcze zaległy mecz i zgodnie z ustaleniami należy się jej premia z Ratusza na rozwój umiejętności, możliwości. I oby wiosenny awans. Prezydent Ferenc nie ma wyjścia, musi dać kasę, choć wiem, że nie wszystkim się to spodoba.