Widziane z bliska. Marek Bluj o prezentacji Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego

To była fajna i potrzebna impreza. Pokazała, że żużel w Rzeszowie ożył, ma się dobrze oraz, że jak się czegoś bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba tylko odpowiednich i odpowiedzialnych ludzi.

Jeszcze 3 miesiące temu marzenia kibiców z Rzeszowa, aby żużel wrócił na Hetmańską 69 można było między bajki włożyć. Na działania pasjonatów, którzy zabrali się za reaktywowanie speedwaya na spalonej dla tej dyscypliny przez Ireneusza Nawrockiego i spółkę rzeszowskiej ziemi, patrzono jak na zabawy dorosłych facetów i pań w piaskownicy.

Jeszcze dobrze nie zaczęli, a już obwieszczono, że i tak nic z tego nie będzie. Jest! Żużel wrócił na swoje miejsce. Zawodnicy obiecują, że będę się starać na torze, zarząd klubu wierzy, że drużyna pokaże fajny żużel, a sezon zakończy się bez długów.

Zawodnicy ładują akumulatory i integrują się na obozie w Arłamowie. „Jedna drużyna. Jedno marzenie”. Taki jest napis na klubowych koszulkach.

Trwa sprzedaż, po dobrej cenie, karnetów. Profeska, choć ludzi garstka. O przyszłości RzTŻ i żużla w Rzeszowie zadecydują kibice. To dla nich jest ten klub. Powstał z niczego.

Pierwszą składkę zrobili założyciele. Dołożyli sponsorzy. Dobra robota, ale sporo jest jeszcze do zrobienia. Wierzę, że władze Rzeszowa, które mocno wspierają piłkarzy Stali i Resovii - i słusznie, bo kto to widział, by takie miasto, jak Rzeszów nie miało drużyny choć w 1 lidze - podadzą mocniej rękę żużlowi.

Kibice, kupujcie karnety. Tym razem nikt was w konia nie zrobi. Niektórym nie podoba się, że drużyna nie będzie nazywała się Stal. Nie będzie, bo nie może. To nie jest widzimisię zarządu klubu. Wielu fanów i tak będzie dalej mówić, że idzie na żużel na Stal. Mnie się RzTŻ podoba. Powodzenia życzy mu Greg Hancock, który wie, co się dzieje w Rzeszowie.

Zobacz też: Wielkie wyzwania 2020 Rafała Wilka: kończy budować dom, będzie bronił pracy doktorskiej, w Tokio pojedzie po dwa złote medale paraolimpiady