Widziane z bliska. Panowie, bardzo prosimy o bis!

Jego zdaniem, styl, w jakim resoviacy 5000 km od Rzeszowa pobili wicemistrza Rosji, był po prostu wielki. Nasza drużyna, skazywana w dalekiej Syberii na pożarcie, pokazała charakter i klasę. Złamała Rosjan, którzy wcześniej w hali, w której rzucał się w oczy wielki napis "Tolko pobieda!", 'czyli tylko zwycięstwo', swoich przeciwników rzucali na kolana, tym razem sami znaleźli się w niskim parterze. Chwilami na twarzach tych zahartowanych dalekowschodnim klimatem twardych przecież mężczyzn rysowała się bezsilność.

Dobra robota, panowie! Wracając do tytułu, to odpowiedziałem koledze, że "aluzju ja poniał", ale taki rusycyzm w gazecie nie przejdzie. Zrozumiał, choć do dziś się upiera, że był to "Dień pobiedy" rzeszowskiego legionu na twardym rosyjskim gruncie. Już w środę, tym razem w Rzeszowie, sportowa polsko-rosyjska bitwa o Berlin numer 2. Jak słusznie i obrazowo twierdzi Krzysztof Igna- czak: "Niedźwiedź wprawdzie krwawi, ale wciąż jest bardzo groźny"; nasz zespół pod wodzą trenera Andrzeja Kowala musi więc zmobilizować wszystkie siły i środki, by zatkać rosyjskie armaty i celnie strzelać ze swoich dział, które robiły w Nowosybirsku rywalowi duże szkody. O mobilizację można być spokojnym!

Zapowiada się piękne widowisko. Chętnych zobaczenia, w co święcie wierzę, triumfu naszego kandydata na mistrza Polski nad wicemistrzem Rosji znów jest dużo, dużo więcej niż miejsc na Podpromiu.

O bilety na ten szlagierowo zapowiadający się pojedynek - bo przecież Lokomotiw to wciąż znakomita komanda, mająca w swoich szeregach świetnych zawodników, i trzeba mieć dla niej ogromny szacunek - jest niezwykle trudno. To tylko sport i niech środowy mecz ma wyłącznie kontekst sportowy. Resovia ma dosyć potencjału, rezerw, argumentów i chęci, aby wygrać i u siebie. Panowie, prosimy o bis. Niech to będzie kolejny wasz dień pobiedy. Niech trwa seria zwycięstw!