Tu i ówdzie już jest wstrząs. Większy lub mniejszy. Duże marki bardziej sobie radzą. Kluby przycinają kontrakty, bo w zapaść wpadają sponsorujące je firmy. Piłkarze, siatkarze, żużlowcy, wszyscy, muszą zgodzić się na renegocjacje kontraktów lub duże obniżki przy podpisywaniu nowych. Znam wiele przykładów, że jedna (sportowcy) i druga (kluby) strona osiągają kompromis. Nie wszędzie jednak dochodzi do porozumienia. W niektórych klubach były zwolnienia. Ani jedno, ani drugie nie jest właściwym antidotum na obecne kłopoty i stres.
Chciałbym, aby każdy prezes LZS-u, zespołu z ekstraklasy, związku miał swoje zdanie na tematy, które są teraz fundamentalne i pomysł, a nie wzruszał ramionami lub nie odbierał telefonu. Łatwiej być szefem w dobrych czasach, ale teraz, w okresie bezprecedensowego kryzysu, następuje weryfikacja przywództwa. Także sportowego. „Dla jednych rozpoczęła się walka o budżet, dla innych o przetrwanie” - ocenia sytuację trener Andrzej Kowal. Dziwię się i nie dziwię zarazem, że piłkarze za wszelką, czyli wielką cenę, chcą dokończyć sezon, a żużlowcy rozpocząć. To ich walka o przyszłość. Nigdzie, w ekstraklasie i B-klasie, nie będzie różowo.
Kilka tygodni bycia w domu, uzmysłowiło nam, że sport jest bardzo ważny także dla niesportowców. Bez sportu, ruchu, jesteśmy zwyczajnie do kitu. Patrzę na smutne, puste stadiony, bieżnie i hale, rozwala mnie melancholia. Mam dosyć telewizyjnych powtórek. Chcę emocji, powietrza, ruchu, spokoju i bezpieczeństwa. Zawsze na wiosnę sport u było do wyboru, do koloru. Teraz jest paraliż. Bezruch. Sport przetrwa. Będzie. Na najwyższym poziomie też. To pewne. Ale inny, nie gorszy. Obecnie liczy się jednak życie!
Zobacz też - Senator Mieczysław Golba o futbolu w czasie koronawirusa: Jeżeli nie uda się nam dograć sezonu to chyba będzie dużo awansów [STADION ONLINE]
Lech Poznań zmienia trenera: Skorża za Żurawia