Widziane z bliska. Wszyscy jesteśmy sanoczanami...

Wielkiemu Grzegorzowi na pewno nawet się nie śniło, bo skąd, bo przecież żył w piętnastym wieku, że jego mieszkańcy będą toczyć dyskusje o „jakimś” hokeju. Ma dalej być, czy lepiej - jak twierdzą niektórzy - pieniądze przeznaczyć na łatanie dziur w chodnikach i drogach. Znam zwolenników jednej i drugiej opcji. Ostatnio pewien spawacz z Autosanu wysłał mi sygnał, że seniorskiego hokeja w Sanoku raczej jednak nie będzie. Żałował, że bliski jest koniec tradycji Sanockiej Republiki Hokejowej. Na meczu STS-u facet nie był ani razu, ale jak Sanok był mistrzem Polski, to się cieszył, jak tysiące sanoczan. „To nasza drużyna” - mówił. Autorzy wielu internetowych wpisów utrzymują, w że rzekomo większość sanoczan hokej obchodzi jak przysłowiowy zeszłoroczny śnieg. Nie wierzę! Ktoś wylicza, że w ostatnim sezonie na meczach hokeja zasiadało 1000 osób, a na parkingach przeważały „obce” rejestracje: RBI, RBR, RLS, a pojazdy z tablicami RSA niekoniecznie musiały należeć do mieszkańców miasta, a publiczne pieniądze mają iść tylko na potrzeby mieszkańców miasta. Hokej z pewnością n ie jest artykułem pierwszej potrzeby, ale nie można w poważnej dyskusji - nawet o hokeju - używać takich argumentów, w przeciwnym razie będzie ona bardzo niepoważna. Zresztą Grzegorz z Sanoka, tak naprawdę urodził się w okolicach Sanoka, a gród szczyci się nim...

Na żużel i siatkówkę do Rzeszowa też jeździ sporo kibiców z odległych miejscowości. Z Sanoka też. Prezydent Ferenc i samorząd wspierają jak mogę i żużel i siatkówkę. Nikt nie patrzy na rejestracje. Nikomu by to nawet nie przyszło do głowy. Nie tędy droga do ratowania hokeja - lub - jak ktoś proponuje - zasadzenia w Arenie ziemniaków.

Burmistrz Tadeusz Pióro i rajcy miejscy z Sanoka oraz sponsorzy mają ciężki problem. Wierzę, że pan Pióro i przyjaciele hokeja nad Sanem napiszą w jego historii nowy rozdział i że nie będzie to rozdział w czarnych kolorach. To nie jego wina, że czasem na sanockim lodowisku grano w hokeja trochę na hurra...