Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widziane z bliska. Żużel jeszcze żyje. Co z tymi drużynami?

Marek Bluj
Archiwum
W rzeszowskim żużlu nic nowego. Albo - jak kto woli - stara bieda. Wiadomo już, że miejsce Stali wekstraklasie zajmie Grudziądz, ale nadal nie wiadomo, czy uda się plan jazdy ekipy z Rzeszowa w pierwszej lidze.

Na dwoje babka wróżyła. W tym tygodniu ogłoszone zostaną nazwy klubów, które otrzymają licencję, i tych, które nie dostaną zgody na starty w żadnej lidze. Przynajmniej na razie. Aż uregulują różne sprawy. Przede wszystkim - finansowe. W Rzeszowie nikt nie ma złudzeń, że złożony wniosek o licencję na pierwszą ligę przejdzie w pierwszym terminie. Bo nie przejdzie. Takie numery nie przechodzą. Andrzej Łabudzki, prezes zadłużonej po uszy spółki Speedway Stal, stara się podpisywać z zawodnikami ugody na spłatę długów.

„Jestem w kontakcie ze wszystkimi zawodnikami, rozmawiamy, negocjujemy, jestem dobrej myśli, że wystartujemy w pierwszej lidze” - twierdzi. Nie ukrywa jednak, że rozmowy są trudne. Ale jakie mają być, skoro kasa jest ogromna? Nie potwierdza tego - o czym głośno się mówi - że największe problemy z osiągnięciem porozumienia są z Gregiem Hanco- ckiem, bo zaległości wobec kowboja z Kalifornii to 670 000 złotych polskich. W przeliczeniu na dolary czy euro - też sporo. A gdzie inni? Każdemu klub coś wisi. Najmniejsza kwota to 40 000 zł. Mikołaj już dawno obraził się na żużel. Woli sanki.

Może pod choinką znajdą się przynajmniej chętni na akcje spółki, odkupią 60 procent z nich, które znajdują się w rękach pani Marty Półtorak, i zostaną nowymi właścicielami klubu. Może się znajdą, a może się nie znajdą. Wokół takich „dylematów” toczy się żużlowe życie Rzeszowa, któremu żużla żal. Wiem to, bo ludzie dzwonią i piszą do mnie na ten temat. Dobrze i źle, ale z każdego telefonu i listu emanuje nadzieja, że nie wszystko stracone. Chyba jeszcze nie...

Żużel ledwie zipie, ale w ogóle w grach zespołowych Podkarpacie dostaje w tym roku mocno po nosie. Poza Zamkiem Tarnobrzeg inne ekstraklasowe ekipy „cieniują” albo grają poniżej oczekiwać. Okrzyknięta przed sezonem dream teamem Asseco Resovia zawodzi z kretesem. Developres przekonał się, że łatwiej zbudować wieżowiec niż ekipę na środek tabeli. Szczypiorniści z Mielca błąkają się po manowcach. Hokeiści z Sanoka - pod kreską. Koszykarze Siarki stają na głowie, ale znają swoje miejsce w szyku. Dlaczego? Przecież to nie tylko kwestia pieniędzy. Epidemia jakaś czy co?!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24