Czekam z kierowcą w ciepłym aucie. Włodek wraca, wylewa wodę z butów, zaczyna kichać. Z głębokich Bieszczad wracamy nad ranem. Na dziewiątą rano zdjęcia mają być gotowe. Profesjonalne wykonane, uzupełniające dziennikarskie teksty, skrupulatnie opisane na odwrocie.
Przeporządny gość, brat łata, zaprzyjaźniony z połową świata, zakochany w fotografowaniu i Bieszczadach. Kapuściane góry i tamtejsi samorodni twórcy byli niczym magia, której poddawał się bez reszty. Dostrzegał urodę rzeczy banalnych, z przy czynił sztukę. Lubił ludzi, mimo uszu puszczał urazy.
Nie było takiej pory dnia i nocy, w której Włodek odmówiłby wyjazdu w teren. Wiedział, że Zosia, żona, zadba o dzieci i dom. Był drukarzem, z czasem zatrudnił się w CAF (jego ojcem fotograficznym był Damazy Kwiatkowski), a kiedy przeszedł do ówczesnych Nowin Rzeszowskich sporo tracąc na poborach - jak wspomina Zosia - jego artystyczna dusza była przeszczęśliwa.
- Zosia - obiecywał - zamieszkamy kiedyś w Bieszczadach.
Bała się o męża. Podczas stanu wojennego długo po północy nie słyszała szybkich kroków na schodach. Mieli wypadek, wracali okazją. Stworzony do zawodu fotoreportera, w ludziach dostrzegał jedynie dobro, innych nie było.
Sztywniał wewnętrznie uwieczniając do gazety "główki" notabli, roznosiła go radość, kiedy fotografował przyrodę. Żadnego poważania dla rzeczy materialnych, krawat zakładał w Wigilię.
Zofia: - Lata mógł chodzić w tym samym, byle czysto. Byle był ciuch sportowy z mnóstwem kieszonek przy kamizelkach. Doszywałam schoweczki na kartki, notesiki z adresami, długopisy, filmy do aparatu, przesłony. Tysiące drobiazgów niezbędnych przy fotografowaniu było dla męża ważnych, jak u dziecka szpulki.
Każdej chwili gotów jechać w teren. Nie kończył zupy i wiooooo! Miał słabość do szatańsko mocnej kawy z fusami i przystanków w Bieszczady - pod Górą Niebylecką, i w drukarni w Sanoku u Ryszarda Czerwińskiego, przyjaciela drukarza o ksywce "Rogala".
Mimo doskonałości fachu wiecznie niezadowolony, jako twórca. W banalnych ujęciach szukał nowych wyzwań. Kochał konie, coraz doskonalsze aparaty fotograficzne, dobre ujęcia.
I dzieci - Dagmarę nazywaną w dzieciństwie "Kolką" i Kamila. Fotografował je z miłością. A wnuki wręcz uwielbiał, starszego Łukasza, który dłużej wychowywał się przy dziadkach i Krzysia. To był jedyny czas, kiedy Włodek wracał wcześniej z terenu do domu. Marzył, aby ujęcia dzieci u pierwszej komunii móc umieszczać w gazecie. Mówił o tym z charakterystycznym uśmieszkiem, bo wiadomo, że to nierealne było.
Umiał słuchać ludzi dlatego lgnęli do niego (miał ogromną wiedzę z różnych dziedzin). Z robotnikiem wypił czystą, z rektorem - koniak.
Odszedł tragicznie, w 1991 roku. Za szybko. Miał 52 lata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać
- Znamy prawdę o stanie zdrowia Santor. Piosenkarka pokazała się publicznie po operacji
- Ludzie zachwycają się bratową teścia Kondrata. Piszą jej, że ma niezwykłą urodę
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce