WISŁOKA DĘBICA - SANDECJA NOWY SĄCZ 0-1 (0-0)
0-1 Jeżewski (56)
WISŁOKA: Zarychta 4 - Korona 3 (68. Smaś), Konrad 4, Jędrusiak 4, Kleinschmidt 4 - Bielatowicz 4 (60. Królikowski), Mateusz Wolański 4, Michał Wolański 4, S. Kantor 4 (60. Zołotar) - Barycza 4 (65. Mądro), D. Kantor 5.
SANDECJA: Kozioł 5 - Szczepanik 5, Fröhlich 5, Polański 5, Kandyfer 5 - Gryźlak 4, Orzechowski 4, Wańczyk 5, Zawiślan 4 (79. Rysiewicz) - Jeżewski 5 (73. Krupa), Nieć 4 (53. Damasiewicz).
SĘDZIOWAŁ Wojciech Sawa (Chełm). ŻÓŁTE KARTKI: Bielatowicz, Mateusz Wolański - Kandyfer, Wańczyk, Jeżewski. WIDZÓW: 600 (ok. 80 z Nowego Sącza).
W pierwszej połowie najwięcej emocji, niestety, dostarczyli kibice obu drużyn. Po mniej więcej pół godzinie gry pod bramę główną stadionu przybyli fani Stali Mielec, sympatyzujący z Sandecją. Na ich "przywitanie" natychmiast ruszyli kibice miejscowych. Część z nich pobiegła na skróty przez murawę. Jednocześnie po drugiej stronie stadionu z klatki dla przyjezdnych próbowali wydostać się sądeczanie. Z powodu ekscesów sędzia trzy razy na krótko przerywał mecz.
Co do poczynań piłkarzy, to też trudno o pochwały. Dębiczanie wprawdzie się starali, ale nie bardzo im wychodziło. Goście niespecjalnie kwapili się do ataków, ale po kwadransie powinni prowadzić 2-0. Nie skorzystali jednak z prezentów gospodarzy.
Najpierw Marcin Zarychta, po strzale Rafała Zawiślana, "wypluł" piłkę wprost pod nogi Piotra Niecia, ale ten z pięciu metrów trafił w słupek. Później Rafał Kleinschmidt interweniował tak niefortunnie, że oko w oko z Zarychtą znalazł się Michał Gryźlak. Przy pierwszym uderzeniu bramkarz miejscowych zrehabilitował się za wcześniejszy błąd, przy dobitce nie mógł już nic zrobić, ale sądeczanin fatalnie spudłował.
Kolejny prezent, już po przerwie, przyjezdni wykorzystali. Dawid Korona, próbując wybić piłkę z pola karnego wepchnął ją pod nogi Jonasza Jeżewskiego. Napastnik Sandecji spokojnie przełożył futbolówkę na prawą nogę i strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Zarychcie.
Jedynym, który poważniej niepokoił Marka Kozioła, był Dariusz Kantor. W 33. minucie w zamieszaniu podbramkowym dębiczanin wyłuskał piłkę i trafił nawet w siatkę, tylko z nieodpowiedniej strony. Także jego strzały z dystansu były minimalnie chybione, albo padały łupem golkipera Sandecji. W ostatnich dziesięciu minutach piłkarze i kibice Wisłoki wykrzesali z siebie resztki energii i zwiększyli aktywność. Efektem było zamknięcie Sandecji, przy ogłuszającym dopingu, na jej połowie i seryjnie wykonywane rzuty wolne i rożne. Niestety, sądeczanom krzywdy one nie zrobiły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fani myśleli, że pozuje z żoną. Rubik pochwalił się zaskakującym zdjęciem [FOTO]
- Rozwiódł się z matką swoich synów. Aktor przyłapany na czułościach z nową ukochaną
- Zieliński zapomniał o synu? Gorzkie słowa syna muzyka po śmierci ukochanego wujka
- Tak malutkie dziecko Strasburgera traktuje 77-letniego tatę. Wydało się przypadkiem