Woda z dodatkiem coli

W miniony weekend już drugi raz powtórzyła się sytuacja z czerwca tego roku. O zanieczyszczeniu wody poinformowano dopiero w piątek po godz. 15.00, gdy wszyscy urzędnicy i pracownicy spółdzielni mieszkaniowych spokojnie poszli już do domów.
- O tym, że znów coś się dzieje z naszą wodą dowiedziałem się zupełnie przypadkiem - mówi Janusz Kłos, szef Rady Nadzorczej Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, który przyszedł na piątkową konferencję prasową. - Jak mam teraz poinformować lokatorów mieszkań? Nie wszyscy przecież będą słuchać radia i oglądać miejską telewizję.
Pomysł wysłania w miasto samochodu z megafonem wiceprezydent Tarnobrzega Wiktor Stasiak uznał za bezsensowny. - Nie ma co robić niepotrzebnej paniki - skwitował.
Mieszkańcy nie ruszyli gremialnie po wodę do sklepów. Być może dlatego, że nie do wszystkich dotarła informacja o zagrożeniu.
- Nie było takich tłumów, jakie odwiedzały nas w czerwcu, kiedy mieszkańcy miasta po raz pierwszy dowiedzieli się o zanieczyszczeniu w miejskich wodociągu - twierdzili zgodnie pracownicy sklepu "Sinko" przy ul. Waryńskiego. Wody nie zabrakło także w "Liderze" ani w "Albercie", chociaż w tych dużych sklepach z półek zniknęła najtańsza mineralna.
Jak informuje Halina Sycz z powiatowego Sanepidu, wodę z kranów można pić tylko po przegotowaniu. Kolejne wyniki badań będą znane już dzisiaj.