Wygrać czwarty raz z rzędu i umocnić się w ósemce

Realizacja trzeciego punktu zwiększyłaby prawdopodobieństwo występu w rozgrywkach play-off; wykonanie drugiego zadania ustawiłoby Miasto Szkła w szeregu najlepszych beniaminków ekstraklasy ostatnich lat, zaś kwalifikację do rywalizacji o Puchar Polski krośnieńskich koszykarzy nagrodzą zapewne kibice, jak zwykle wypełniający halę MOSiR-u w Krośnie w komplecie. Słowem zapowiada się święto basketu w Krośnie.

– W Kutnie chcieliśmy przede wszystkim zaprezentować się jak najkorzystniej, walczyliśmy o ligowe punkty potrzebne do wykonania misji na ten sezon, czyli utrzymania się w Polskiej Lidze Koszykówki, tym bardziej, że Polfarmex najprawdopodobniej też będzie się bronił przed spadkiem, więc mecz ten był dla nas podwójnie ważny, ale przyznam szczerze, że gdzieś z tyłu głowy świeciła nam się lampka z napisem „Puchar Polski”. Wiedzieliśmy, że wygrana pozwoli nam zagrać o to cenne i prestiżowe trofeum, co w pierwszym roku występów na najwyższym szczeblu stanowi wielkie wyróżnienie. Udało się pokonać gospodarzy i w efekcie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Posiadamy przewagę nad kolejnym już zespołem, po Starcie Lublin i Siarce Tarnobrzeg, bijącym się o prolongatę ligowego bytu, a ponadto powalczymy z elitą o Puchar Polski. W sumie lepiej w Kutnie być nie mogło – powiedział Michał Baran, trener Miasta Szkła Krosno. Koszykarze znad Wisłoka zagrają o punkty po bardzo krótkiej przerwie. Mecze z Kingiem Szczecin, Dąbrową Górniczą oraz Polfarmexem Kutno dzieliło kilkanaście dni, natomiast pojedynek z Energą odbędzie się 3 dni po ostatniej potyczce w Kutnie.

- Nie powinno mieć to dla nas wielkiego znaczenia. Będziemy trochę podmęczeni, ale zagramy na entuzjazmie, adrenalinie i fali ostatnich zwycięstw. Ponadto przy wsparciu pełnych trybun, na co liczymy. Gra w koszykówkę sprawia nam radość i po raz kolejny podzielimy się nią z kibicami. Chcielibyśmy znowu wspólnie poświętować sukces – podkreślił Michał Baran.

Energa Czarni, to brązowy medalista poprzednich rozgrywek PLK. Obecnie zajmuje 11 miejsce w tabeli, a w dotychczas rozegranych piętnastu spotkaniach siedmiokrotnie wygrywała oraz osiem razy schodziła z parkietu pokonana. Lepiej prezentuje się na wyjazdach, gdyż na 7 spotkań w obcych halach wgrała 4. O sile zespołu trenera Robertsa Štelmahersa stanowią zagraniczni zawodnicy: Chavaughn Lewis, David Kravish czy Marcus Ginyard. Początek meczu w sobotę o godz. 18.

W Tarnobrzegu, także w sobotę, również o godz. 18, dojdzie do bezpośredniego starcia dwóch najniżej notowanych zespołów w Polskiej Lidze Koszykówki. Siarka z zaledwie dwoma wygranymi jest siedemnasta, a Start ma trzy wygrane i jest szesnasty. Siarka ma ogromne problemy kadrowe. Pod znakiem zapytania stoi występ Brandona Browna.

- Bolą go plecy. Przynajmniej zgłasza taki uraz - tak mówił trener Zbigniew Pyszniak.

W czwartkowym treningu siarkowców Brown wziął udział, zatem jest nadzieja na jego grę. Trener Siarki powinien mieć już do swojej dyspozycji Amerykanina Travisa Releforda. Możliwy jest także powrót do gry Jakuba Patoki. Mecz ze Startem Lublin bedzie szczególny dla dwóch obecnych koszykarzy Siarki, a byłych zawodników lubelskiej drużyny. Grzegorz Małecki oraz Jan Grzeliński nie tak dawno bronili barw lubelskiej drużyny. Teraz są w Siarce i chcą przypomnieć się swoim kolegom ze Startu. W drużynie z Lublina występuje ulubieniec tarnobrzeskiej publiczności... Jakub Dłoniak. Będzie ciekawie.

Oby i w Krośnie i w Tarnobrzegu nasi koszykarze święcili sukces. To się musi udać!