Z Sanoka do Pekinu

W Polsce nie ma stałej reprezentacji w short-tracku, więc na międzynarodowe zawody wyjeżdża zwykle trener, który w klubie szkoli najwięcej kadrowiczów startujących w danej imprezie. Dlatego propozycja Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego zaskoczyła sanockiego trenera.
- Otrzymałem ją w przeddzień świąt, odpowiedź musiałem dać nazajutrz rano. Wahałem się, bo zawsze opiekowałem się głównie swoimi klubowymi podopiecznymi, a na dodatek często pomaga mi rodzic jednego z zawodników - przyznaje Pawłowski. - Moja kandydatura pojawiła się ze względu na pewne nieporozumienia między trenerami reprezentantów na mistrzostwa w Pekinie. Jadę jako ktoś neutralny; działacze PZŁS-u chcą łagodzić konflikt, a nie go zaogniać.

Czołówka poza Europą

W pekińskich zawodach, które odbędą w najbliższy weekend, wystartuje trzech Polaków: Jakub Jaworski i Dariusz Kulesza z Juvenii Białystok (to krajowy potentat w ściganiu na krótkim torze) oraz Zbigniew Brudka z Błyskawicy Domaniewice. Wszyscy wystąpią w biegach indywidualnych (na 500, 1000 i/lub 1500 metrów) oraz w sztafecie na dystansie 2 kilometrów. Jak Pawłowski ocenia możliwości naszych reprezentantów?
- W sztafecie mamy szansę na lokatę w pierwszej szóstce. W konkurencjach indywidualnych wszyscy najbardziej liczą na Kuleszę, który od pewnego czasu nie daje się pokonać żadnemu Europejczykowi. Tyle, że światowa czołówka jeździ poza naszym kontynentem. O medale będą walczyć głównie Kanadyjczycy, Koreańczycy i Japończycy - mówi trener z Sanoka. - Ze względu na liczbę uczestników, by zdobyć medal trzeba pokonać rywali aż w pięciu wyścigach.

Życiowa atrakcja

Wyjazd do stolicy Chin to zdecydowanie najbardziej atrakcyjny wyjazd w życiu Romana Pawłowskiego. - Dotychczas jako trener najdalej byłem we włoskim Bormio - dopowiada.
Minionej nocy Pawłowski miał dotrzeć do Warszawy, gdzie wyznaczono zbiórkę ekipy. Wylot z Okęcia nastąpi o godzinie 16. W drogę powrotną Polacy wyruszą w poniedziałek, 12 stycznia.