Z wojakiem wszechczasów

W Przemyślu w czasie I Wielkich CK Manewrów Szwejkowskich (1998) wmurowano kamień węgielny. Lecz w realizacji szybsze było słowackie Humenne (2000r.) A w czerwcu tego roku na deptaku w Sanoku odsłonięto ławeczkę, gdzie pali fajeczkę bohater słynnej powieści Jarosława Haszka. To podziałało niczym ostroga: dowództwo Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka wydało rozkaz zbierania złomu metali kolorowych na figurę patrona.
Patrząc na kolejność przygód wojaka, to nawet nieźle, że nas wyprzedzono - uważa Janusz Bator, szef Fortecznego Punku Skupu Złomu. W Humennem stoi kamienny wojak przy pompie. Przyłapany z butelką w ręku, tłumaczył, że to woda żelazista z przydworcowej studni. I na dowód prawdy duszkiem wypił litr koniaku. Z tej stacyjki w lipcu 1915 roku odjechał pociąg przez Przełęcz Łupkowską na galicyjski front. I potem były hece w Sanoku i dalszy marsz z niesamowitymi perypetiami. Szwejk przez pomyłkę uznany przez żandarmów za rosyjskiego szpiega, został odkonwojowany do Twierdzy Przemyśl. Spędził tu 4 dni i 3 noce, czekając na wojenny sąd. Po ocaleniu od powieszenia, odesłano go pod strażą pociągiem do macierzystej brygady. I dlatego planuje się posadzić Szwejka przed dworcem PKP. Może na przyszłoroczne manewry.
Wtedy będzie można odbyć wędrówkę jak po sznurku - od pomnika do pomnika. Tymczasem warto skoczyć do Lwowa. Wojak zaszył się w ogródku kawiarni "Wiedeńska" i łakomie podgląda turystów pałaszujących smakowity strudel z jabłkami według przepisu z czasów epoki CK.