Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabijają owce w biały dzień

KRZYSZTOF POTACZAŁA
Renata Kozdęba: - Jak tak dalej pójdzie, rolnicy zrezygnują z hodowli owiec, a projekt Amerykanów zakładający rozwój owczarstwa w Bieszczadach spełznie na niczym
Renata Kozdęba: - Jak tak dalej pójdzie, rolnicy zrezygnują z hodowli owiec, a projekt Amerykanów zakładający rozwój owczarstwa w Bieszczadach spełznie na niczym AUTOR
BIESZCZADY. Wilcze watahy atakują stada owiec w Bieszczadzkim Parku Narodowym i w jego otulinie. - Nasze owczarki toczą bitwy z wilkami już nie tylko na pastwiskach, lecz nawet na głównej drodze z Ustrzyk Górnych do Berehów - mówią górale. - Co tydzień to strata, a odszkodowania nie pokrywają nawet połowy wartości zagryzionej owcy - twierdzi Mieczysław Rodzynka ze Skorodnego.

- Wilki nawołują się, a potem następuje atak - opowiada baca z Berehów. - Gdyby nie psy, nie mielibyśmy co tu robić. Nasze owczarki są jednak coraz bardziej wyczerpane, nie mają już siły odganiać wilków.
Mieczysław Rodzynka stracił tego lata cztery owce ze stada liczącego zaledwie 15 sztuk. Ostatnio w ubiegły piątek. - Było około 14, ani się obejrzałem, a wilk porwał owcę - mówi. - Inne też zostały zabite w dzień, 30 metrów od domu.
Rodzynka dostał owce od Stowarzyszenia "Owczarz" w Sanoku oraz dzięki pieniądzom amerykańskiej fundacji Heifer Project International, która sfinansowała zakup zwierząt. Jednak hodowcy nie otrzymują ich na własność - po odchowaniu matek muszą je oddać następnemu chętnemu rolnikowi. - Zamiarem fundacji było zachęcenie bieszczadzkich rolników do owczarstwa - tłumaczy Renata Kozdęba z Lutowisk, prezes Stowarzyszenia "Owczarz". - Ale jeśli wilki nadal będą atakować z taką zaciekłością, to z projektu nic nie wyjdzie i ludzie szybko zrezygnują.
Mieczysławowi Rodzynce wypłacono za zagryzioną w piątek owcę 170 zł odszkodowania. - Jestem 200 zł do tyłu, bo wartość zabitej jarki wynosiła prawie 400 zł - mówi. - Za pozostałe stracone sztuki też dostałem niewielkie pieniądze, a jednej szkody w ogóle mi nie uznano, bo ponoć było za mało dowodów, że to sprawka wilków. Jestem załamany, chyba rzucę to wszystko w cholerę.
Kozdęba: - Wcale się nie zdziwię, pan Rodzynka dba o stado jak mało kto, wizytujący jego gospodarstwo Amerykanie byli zachwyceni, ale praca hodowcy idzie na marne.
W zeszłym tygodniu wilki zaatakowały w Rabem, w Paszowej i Wańkowej. Zabiły kilka owiec. - Trudno upilnować stado, drapieżniki podchodzą ze wszystkich stron - twierdzą hodowcy. - Jesień to najgorszy dla nas czas, wraz z samicą i samcem polują też urodzone wiosną młode wilki, a także potomstwo z poprzedniego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24