Do tragedii doszło 10 lipca 2009 roku. Andrzej S., mieszkaniec powiatu brzozowskiego, jechał mercedesem z lawetą drogą Grabownica - Dynów. W Dydni, w pobliżu niewielkiego mostu, stracił panowanie nad autem. Bus sunąc w poprzek drogi, uderzył w jadące z naprzeciwka cinquecento.
Siła uderzenia była ogromna. Zmiażdżyła fiata i znajdujących się w nim ludzi. Na miejscu zginęło małżeństwo z Sanoka: 64 - letni mężczyzna i jego 67 - letnia żona. Śmierć poniosła również 60 - letnia siostra kierowcy, mieszkanka Brzozowa.
Jechał jak pirat drogowy
Sprawcę wypadku 42 - letniego wówczas Andrzej S. z Wirtyłowa, oskarżono o umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Proces ruszył w lutym 2010 r. Prokuratura Rejonowa w Brzozowie przedstawiła w sądzie opinię biegłego ds. ruchu drogowego. Ekspert wyliczył, że bus poruszał się z prędkością co najmniej 115 km na godz. Na tej drodze obowiązuje ograniczenie do 50 km na godz.
Andrzej S. nie przyznał się do winy. Zeznał, że fatalny i nagły manewr skrętu w lewo, a następnie w prawo, który doprowadził do utraty kontroli nad pojazdem i lawetą, został wymuszony pojawieniem się na drodze rowerzysty.
Ze względu na wątpliwości podnoszone przez mecenasa Krzysztofa Litwina, pełnomocnika oskarżonego, sąd zgodził się na wykonanie drugiej opinii. Rozbieżności w obu ekspertyzach, co do prędkości, z jaką jechał Andrzej S., były jednak niewielkie i mieściły się w granicach dopuszczalnego błędu.
Przeprosił rodziny ofiar
Sprawca wyraził przed sądem skruchę. Wystosował list z przeprosinami do krewnych ofiar, którzy w procesie otrzymali status oskarżycieli posiłkowych,. Podjął też starania o zadośćuczynienie. Wypłacił krewnym ofiar część pieniędzy, o które wnioskowali na początku procesu. Na zakończenie przewodu sądowego jeszcze raz przeprosił bliskich ofiar.
- Rozumiem, że z tą tragedią nigdy się nie pogodzą. Ja jej również nie zapomnę do końca życia. Jak mogłem, starałem się zadośćuczynić rodzinom - powiedział Andrzej S..
Prokurator wnioskował o 4 i pół roku pozbawienia wolności i 7 lat zakazu prowadzenia pojazdów. Mecenas Tomasz Ostafil, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, o 6 lat pozbawienia wolności i 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów oraz o obowiązek naprawienia szkody. Obrońca wnioskował o warunkowe zawieszenie kary pozbawienia wolności.
Kodeks karny przewiduje w takim przypadku karę od 6 miesięcy do 8 lat.
Sąd Rejonowy w Brzozowe mając na względzie niekaralność oskarżonego, jego skruchę i chęć zadośćuczynienia za śmierć trzech osób skazał Andrzeja S. na 3 lata pozbawienia wolności, 7 - letni zakaz prowadzenia pojazdów. Zasądził na rzecz oskarżycieli posiłkowych po 5 i 3 tys. zł. oraz koszty wynagrodzenia dla reprezentującego ich pełnomocnika 3696 zł i 2770 zł. Wyrok jest nieprawomocny.
Syn ofiary: wyrok jest za niski
- Spodziewałem się wyższej kary. Może nie 6 lat pozbawienia wolności, ale 5 lat. Ten wyrok jest zdecydowanie za niski - nie ukrywa Artur Górecki, syn zmarłej Danuty Góreckiej.
Podobnie uważa mec. Tomasz Ostafil. - Przy rażącym przekroczeniu prędkości i tragicznym skutku - wyrok jest za niski. Poczekamy na pisemnie uzasadnienie i będziemy się odwoływać w zakresie wymiaru kary.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pamela Anderson ma już prawie 60 lat! Oto, jak teraz wygląda. Rezygnuje z silikonu!
- Polacy nie chcą, żeby Luna wygrała Eurowizję? Dziennikarz odsłania kulisy konkursu
- Znaleźliśmy Joannę z "Ballady o lekkim zabarwieniu erotycznym". Co dziś robi?
- Tak Chyra spędza czas z małym synkiem! Dziecko jadło kurczaka z reklamówki | ZDJĘCIA