Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zachodni turyści napawają się w Bieszczadach przyrodą i płacą za to setki euro

Krzysztof Potaczała
Fot. Krzysztof Potaczała
100 euro dziennie płacą przewodnikom zachodni turyści za możliwość podpatrywania dzikich zwierząt i ptaków. Gości z Holandii, Niemiec czy Francji byłoby więcej, gdyby mogli zdobyć pełną informację o Bieszczadach w Internecie.

Z tym nie jest najlepiej. Przeciętny obywatel Unii Europejskiej zafascynowany przyrodą w ogóle nie wie, że taki zakątek jak Bieszczady istnieje. Z tego powodu jeżdżą szukać dziewiczej natury wszędzie tylko nie u nas, a chętnie otworzyliby portfele za przeżycie spotkania z wilkiem lub niedźwiedziem. Nie w zoo, lecz w naturalnym środowisku.
- Oprowadzam po górach zachodnich turystów od kilku lat, nie mogą wprost uwierzyć, że Polska ma takie przyrodnicze bogactwo - opowiada Grzegorz Sitko, szef firmy "Dzika Przyroda" zajmującej się ekoturystyką. - Dla nas sowa, jastrząb czy jeleń to nic nadzwyczajnego, ale dla nich to niezapomniana przygoda. Stoi taki turysta z Amsterdamu lub Londynu w dolinie Sanu i powtarza z niedowierzaniem: "nie słyszę huku autostrady, to chyba cud".

Zdaniem Sitki, ci ludzie (w przeciwieństwie do wielu Polaków) nie przyjeżdżają w Bieszczady poszaleć za kierownicą terenowych samochodów czy pojeździć na nartach.

- Nie zachwyci ich nawet Zalew Soliński, lecz stary las, ogromne przestrzenie, żeremia bobrów, ostoje żubrów - twierdzi.
Niedawno grupka turystów z Belgii miała szczęście spotkać się oko w oko z niedźwiedziem w okolicach Czarnej.

- Najedli się strachu, ale wracali do domu w pełni usatysfakcjonowani - mówi bieszczadzki przewodnik. Zachodni turyści mają wiele cierpliwości - przez tydzień potrafią brnąć po bezdrożach, by przez kilka sekund napawać się widokiem orła albo puchacza. Za każdy dzień płacą 100 i więcej euro, nawet jeśli nie uda im się spełnić marzeń.
Są dobrze przygotowani. Przed wyjazdem w Bieszczady czytają fachową literaturę, wiedzą sporo o biologii i zwyczajach zwierząt.

- Jeden turysta chciał koniecznie zrobić zdjęcie derkaczowi, takiemu ptaszkowi gnieżdżącemu się w trawach - opowiada leśnik z Mucznego. - Ale derkacz to cwaniak, pogrywa z ludźmi w ciuciubabkę. Ze zdjęcia nic nie wyszło, jednak zabawa była przednia i ten człowiek to docenił.
Każdego roku Bieszczadzki Park Narodowy i jego otulinę odwiedza coraz więcej osób. Ekoturyści z zachodniej Europy mimo wszystko wciąż stanowią niewielki procent. Dlaczego? - Brakuje pełnej, profesjonalnej informacji w Internecie, u nas nadal myśli się o promocji w kategoriach gminy lub powiatu, a nie w kategorii Bieszczadów - tłumaczy Grzegorz Sitko. - Szkoda, bo potencjał mamy taki, że moglibyśmy zapewnić wypoczynek tysiącom obcokrajowców. I czerpać z tego ogromne zyski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24