Zaczernie bliższe utrzymania się, Malawa w opałach

Przed meczem oba zepsoły dzielił tylko punkt, a wygrana pozwalała na trochę spokoju w walce o utrzymanie. Tymczasowy spokój zapewnili sobie piłkarze Zaczernia, choć remis pewnie byłby bardzo sprawiedliwy.

Limblach wiosną zdecydowanie lepiej gra niż Strumyk, ale w tym spotkaniu nie było widać przewagi gospodarzy. Strumyk od początku grał bardziej agresywnie i wyglądało jakby to właśnie gościom bardziej zależało na trzech punktach. Mimo to częściej do sytuacji dochodzili zaczernianie. Adrian Szyszka wpadł w pole karne gości, ale tam w ostatniej chwili wślizgiem zareagował Jakub Kosztyła. Głośny jęk zawodu na trybunach zabrzmiał, gdy po potężnym strzale z wolnego Adama Bukały piłka minimalnie minęła słupek. Potem jeszcze przed szansą stanął Tomasz Jucha, a również spudłował strzelając głową. Najgroźniejszy wśród gości był Krzysztof Blim, ale jego celownik tego dnia też był rozregulowany.

Po zmianie stron gra niewiele się zmieniła. Piłka jednak częściej była w środku pola. Pierwszy bramkarza mógł pokonać Paweł Kowalczyk, ale Piotr Kukulski obronił jego strzał. Później znów przed szansą stanęli Szyszka i Jucha. Obaj jednak spudłowali strzałami z główki. Losy meczu mógł rozstrzygnąć Damian Skała. Wysoko wyszkoczył do główki w polu karnym Limblachu, uderzył, ale piłka minimalnie minęła słupek. To się zemściło chwilę potem, gdy Jucha w swoim stylu wyczekał na "drugim słupku" i wpakował piłkę do siatki. Malawianie próbowali jeszcze odwrócić losy meczu, ale ani ambitna postawa, ani wprowadzenie nowych zawodników, nic nie dało.

LIMBLACH ZACZERNIE - STRUMYK MALAWA 1-0 (0-0)

1-0 Jucha (80-głową, zagranie Szyszki).

LIMBLACH: Kukulski - Weres, Dynia, Radoń, Pęgiel - Leśniowski, Brzychczy, Smężeń, Szyszka - Bukała, Jucha.

STRUMYK: Koryl - Woźniak, Bieda, Skała, Kosztyła - Sienko - Solarz, Kurosz, Blim - Kowalczyk, Kozicki.

SĘDZIOWALI: Łukasz Kijak oraz Tomasz Duda i Marcin Stróż (Stalowa Wola).

ŻÓŁTE KARTKI: Skała, Solarz.

WIDZÓW 350.