Zadłużony uniwersytet

- Dług pojawił się zaraz po powołaniu URz. Trzeba było ponieść koszty przekształcenia, zapłacić niektóre rachunki placówek, które weszły w skład Uniwersytetu - mówi Ludwik Borowiec, rzecznik prasowy URz. - Dzisiaj nie mielibyśmy długów, gdyby ministerstwo przekazało nam kilka milionów zł gwarantowane ustawą.
O należne pieniądze zabiegał jeszcze były rektor Tadeusz Lulek. Robi to też Włodzimierz Bonusiak, obecny rektor. - Wysyłamy pisma, dzwonimy. Za każdym razem dostajemy odpowiedź, że ministerstwo czym dysponuje, tym dzieli - mówi rzecznik Borowiec.
URz zalega pieniądze wykładowcom głównie za nadgodziny. Jeżeli je płaci, to z kilkumiesięcznym poślizgiem. Uczelnia nie ma pieniędzy na remonty. Są problemy z powoływaniem nowych kierunków. Trudną sytuację finansową pogłębia fakt, że URz w ub.r. nie osiągnął planowanych przychodów, np. ze sprzedaży miejsc w akademikach. Niektórzy studenci mieszkają tylko od zimy do wiosny, a potem URz płaci za puste pokoje.
Skąd uczelnia ma wziąć pieniądze na pokrycie długu? - Nad tym co dwa miesiące zastanawiają się rektorzy państwowych uczelni w całej Polsce, którzy mają podobne problemy - tłumaczy Borowiec.
Kiedy MENiS przekaże zaległe pieniądze URz? W biurze promocji i kontaktów z mediami w MENiS poinformowano nas, że ci którzy mogliby coś na ten temat powiedzieć, są na urlopach.