Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaistniej w internecie i zacznij zarabiać na swoim hobby

Katarzyna Mularz
K.Kapica
Nie wychodząc z domu możesz zyskać sławę, zostać niepodważalnym autorytetem, a nawet zacząć zarabiać na własnym hobby.

Jarosław Kinal

Jarosław Kinal

Doktorant w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego, współpracownik Katedry Grafiki Komputerowej, Reklamy i Nowych Mediów WSIiZ. Sekretarz Redakcji międzynarodowego czasopisma "Przestrzeń Społeczna (Social Space)" Autor publikacji naukowych z zakresu mediów i Internetu. Podczas konferencji InternetBeta 2012 mówił o tym "dlaczego internetowy celebryta jest nagi".

Jazz bałkański, pieczenie pierniczków, dzierganie skarpetek lub cokolwiek innego. Jeśli wiesz o czym mówisz i potrafisz to sprzedać, świat stoi przed tobą otworem.

Spadające gwiazdy

Blogerki modowe na Podkarpaciu stanowią silną reprezentację, jedną z nich jest 17-letnia Ola Karakuła prowadząca bloga www.usa-made-me.blogspot.com.

- Bloga prowadzę od pół roku. Miałam wiele chwil załamania i wiele razy chciałam usunąć bloga - mówi Ola. Początki są trudne, bo na popularność strony trzeba naprawdę zapracować. Bardzo miło się jednak czyta kiedy ktoś pisze, ze go zainspirowałam i jeśli naprawdę tak jest, to znaczy, że to wszystko ma jakiś sens. Nie ma recepty na skuteczne prowadzenie bloga. Składa się na to wiele czynników - częstotliwość wpisów jest ważna, ale ważniejsza jest ich jakość i ogólny pomysł na siebie i stronę, sposób w jaki to robimy, dzięki któremu można nas odróżnić od wielu wciąż tak samo wyglądających blogów. Każdy ma szansę zaistnieć, jeśli to co robi jest szczere i jest naprawdę jego pasją, Potrzeba czasu i pracy, ale na pewno się opłaca - uśmiecha się.

Celebryci, to podobno ludzie, którzy są znani z tego, że są znani. Słysząc taką definicję mój ekspert jednak nieco się krzywi.

- Pojęcie "celebryty" jest w naszym języku raczej krzywdzące - mówi Jarosław Kinal. Jest grupa internetowych gwiazdeczek, które zaistniały dlatego, że Polacy kochają sensacje lub mają spore poczucie humoru. Są znani z tego powodu, że beznadziejnie tańczą, klną, krytykują albo jedzą zupę.

Gracjan Roztocki, czy Barbara Kwarc to nazwiska znane przez miliony internautów, ale czy należy nazywać ich celebrytami? Dla mnie to efemerydy, czyli zjawiska krótkotrwałe. Na drugim biegunie mamy natomiast ludzi, którzy dzięki internetowi stali się autorytetami w swojej dziedzinie. Zaistnienie w tradycyjnych mediach jest raczej trudne, a oni w sieci znaleźli miejsce do dzielenia się wiedzą. Paweł Tkaczyk to autor świetnego bloga o budowaniu marki, Maciej Budzich pisze o mediach, a nasz lokalny Mateusz Tułecki to twórca jednego z największych wydarzeń w polskim Internecie, czyli konferencji InternetBeta. Czy wrzucanie ich wszystkich do jednego worka z napisem "celebryta" to dobry pomysł?

Celebryta mimo woli

Jest taka teoria, która mówi, że 90% uczestników dyskusji internetowych to osoby tylko czytające, 9% to ci którzy czasem coś skomentują. 1% jest aktywny, ale tylko promil z niego staje się celebrytą. A od celebryty do marki osobowościowej jest już całkiem niedaleko.

- Możemy wykreować swoje nazwisko i siebie dokładnie tak jak każdy inny produkt. Niektórzy robią to z zamysłem, u innych jest to przypadek albo efekt uboczny - tłumaczy Kinal.

Z jednej strony jest piosenkarka Jula, która najpierw zamieszczała swoje filmiki na YouTube, a teraz jest prawdziwą gwiazdą z własną płytą i udziałem w telewizyjnym show. Z drugiej natomiast mamy kazus policjanta, który stał się rozpoznawalny wbrew własnej woli. Do mema (zdjęcie z podpisem, często żartobliwym lub złośliwym) wykorzystano jego fotografię, na której wyglądał wg internautow jak "typowy Polak", Pod zdjęciem pojawiały się różne podpisy, często bardzo dla niego krzywdzące. Ale chcąc nie chcąc, stał się chwilowym "bohaterem".

Zacznij od bloga

Co by tu zrobić, żeby nasze nazwisko stało się rozpoznawane? Zdaniem Jarosława Kinala na razie najłatwiej zaistnieć pisząc bloga. Internet jest jednak potężnym narzędziem z całą gamą metod i środków promocji - Facebook, Myspace, Twitter, YouTube, Nk.pl, Pinterest to tylko niewielki procent tego, z czego można korzystać. Trzeba pamiętać jednak, że jeśli to, co chcemy zaprezentować jest marnej jakości, nie pomoże nawet najlepsza promocja w sieci.

- Nie wystarczy bylejaka wiedza. Trzeba rzetelnie podejść do przygotowania merytorycznego swojego pomysłu - mówi Kinal. Blog ekspercki ma szansę na zaistnienie tylko wtedy, kiedy faktycznie w danej dziedzinie mamy dużą wiedzę. Jeśli tak nie jest, to możemy pisać, ale miejmy świadomość że nigdy nie przekroczymy pewnego poziomu.

O czym możemy pisać na blogu ? Tematykę ogranicza tylko wyobraźnia i nasze możliwości.

- Internet kocha niszowców, czyli osoby które znajdują wąski wycinek dziedziny, w której mają ogromną wiedzę. Interesowałem się ostatnio komiksami. Jest sześć osób, które są swego rodzaju ekspertami - znają wszystkie kilkadziesiąt odmian komiksu. Są też np. blogi dotyczące lodów i specjaliści którzy potrafią wyróżnić 30 rodzajów malinowych w zależności od miejsca wytworzenia, kawiarni w której zostają podane itd.

Wiele nisz jest już jednak zagospodarowanych. Trudniej będzie przebić się kolejnemu krytykowi muzycznemu, czy blogerce modowej lub kulinarnej. Jeśli czujemy tłok, należy poszukać… niszy w niszy. Zamiast pisać o modzie w każdym wymiarze, pisz tylko o bikini albo tylko o "małych czarnych". Postaraj się wyróżniać - wyglądem strony, treścią, czy choćby sposobem pisania.

- To jak prezentujemy treści ma ogromne znaczenie dla postrzegania nas samych. Możemy być kontrowersyjni jak bloger Kominek, a możemy pisać tez w sposób specjalistyczny w przystępnej formie jak Tkaczyk - dodaje Kinal.

Blog, którego nikt nie odwiedza

Nie miejmy złudzeń - blog raczej nie stanie się sławny po tygodniu, nawet jeśli zamieszczasz świetne i inspirujące wpisy. Brak feedbacku, czyli reakcji ze strony czytelników, zniechęca dlatego w sieci są tysiące opuszczonych blogów. Jarosław Kinal mówi jednak, że nawet rok pisania bez odzewu to niespecjalnie długi okres.

- Nie można wierzyć, że napiszemy trzy posty, a kraj oszaleje. Receptą jest ciężka praca i budowanie pozycji. Nie wolno się poddawać, bo nigdy nie wiemy czy na nasz blog czy fanpage nie trafi ktoś kto może nam pomóc. Internet jest nieprzewidywalny.

Pierwszymi odwiedzającymi i recenzentami naszego bloga powinni być znajomi, których kolekcjonujemy na portalach społecznościowych. Jeśli zainteresujemy ich naszym blogiem, filmem, memem, udostępnią to swoim znajomymi i tak dalej.

- To efekt kuli śnieżnej - bardzo typowy dla Internetu. W ten sposób na przykład nikomu nieznani muzycy z dnia na dzień stają się gwiazdami.

Nie matura lecz chęć szczera…

- Blogerzy raczej nie mają pieniędzy na reklamę w mediach tradycyjnych, dlatego chętnie wykorzystuje się PR na zasadzie "udzielania autorytetu". Jeśli dziennikarz potrzebuje wypowiedzi w mojej dziedzinie, służę pomocą, przy okazji oczywiście podając nazwę i adres swojego bloga - tłumaczy Kinal.

Jakim autorytetem może być jednak bloger? Czasem jedynym w swojej dziedzinie w promieniu tysiąca kilometrów. Tytuły naukowe nie mają znaczenia.

- W USA blogi, Twitter i Facebook stają ważnymi źródłami informacji. Media główne ufają tym osobom, znanym czasem tylko pod pseudonimem. W Egipcie - po wybuchu rewolucji - dziennikarze mieli dostęp do ograniczonej przestrzeni rzeczywistości i to blogerzy - tamtejsi uczestnicy zamieszek - byli źródłami informacji dla CNN czy BBC. I też stawali się markami.

Po jedenaste: nie ściemniaj!

Weryfikowalność w sieci stoi na bardzo wysokim poziomie - jeśli będziemy zmyślać i kombinować, nie dość że bardzo szybko zostanie to obnażone, to marka jaką tworzymy zostanie bezpowrotnie spalona.
- Trzeba być bardzo konsekwentnym, Internet nie przebacza, jeśli ktoś jest nieszczery, powołuje sie na nieprawdziwe źródła, czy próbuje internautów wciągnąć w infantylną grę reklamową - wylicza Kinal. Pamiętajmy o tym pisząc cokolwiek w sieci. Jeśli pewnego dnia tworzona przez nas marka zyska popularność, będziemy postrzegani przez pryzmat całej swojej działalności w Internecie.

Dobra cecha dobrego blogera to także podejmowanie konwersacji z czytelnikami. Bo jak bloger może znudzić się blogiem, którego nikt nie komentuje, tak czytelnik nie chce bloga, z którego autorem nie może podyskutować.

I trzecia dobra rada: autor sam musi być aktywnym uczestnikiem własnego bloga. Nawet jeśli zyskał on już popularność, zaniedbany szybko pójdzie w zapomnienie, a "nasi" internauci przeniosą się do kogoś kto publikuje posty częściej.

- To jak często będziemy publikować zależy od grupy odbiorców. Są tacy, którzy potrzebują codziennie, inni raz na tydzień. Jest taki blog naukowy - warsztat badacza komunikacji -, który czyta wielu naukowców. Autor publikuje raz na kilka dni, ale to wystarcza, bo naukowcy nie chcą dostawać niedopracowanych postów, wolą poczekać z wypiekami na twarzy dłużej na w pełni wartościowy wpis - mówi Kinal.

Hejterzy byli, są i będą

Jeśli zdecydujemy się na prezentację w Internecie naszych poglądów czy utworu, musimy liczyć się z przeróżną reakcją. Jak mówi Jarosław Kinal - spotkamy więc krytyków z zasady, krytyków z zasadami, wielbicieli z zasady i wielbicieli z zasadami. Wśród nich też tzw. "hejterów" (z ang. hate znaczy nienawiść) czyli ludzi, którzy z zasady będą ostro i bezpardonowo krytykować wszystko, co zrobimy. I na to sposobu innego niż odporność nie ma. Chyba, że zdecydujemy się na moderowanie niewygodnych komentarzy. Ale to akurat w Internecie jest bardzo źle widziane.

- Popatrzmy na Kasię Tusk, założyła blog modowy i stała się specjalistką w danej dziedzinie, a jej blog od razu zyskał antyblog. Wszędzie będą przeciwnicy, ważne żeby prezentować treści tak by nikogo nie obrażać, ranić jego poglądów i być szczerym w tym co sie robi - radzi Kinal.

Jak to się może opłacać?

Z czasem pisanie bloga z przyjemności może przerodzić się w pracę. Popularni blogerzy mogą nie tylko utrzymać się z pisania, ale i czerpać z tego całą gamę innych korzyści.

- Trójka blogerow dostała auto do testów, żeby przejechać sie nim do Chorwacji i wrócić. To była część kampanii reklamowej, a dla nich świetna zabawa - mówi Kinal.

Sam zarobek pochodzi głównie ze sprzedaży powierzchni reklamowej. na blogu. Tu można zarobić od kilkudziesięciu do nawet kilku tysięcy złotych. Do tego dochodzą prezenty od firm, którym zależy żeby popularny bloger pokazał ich produkt. Blogerki modowe dostają ciuchy, ci z branży IT nowe gadżety do testów. Blogerki kulinarne mają już na swoich kontach wydane książki kucharskie.

- Bloger Kominek utrzymuje się z bloga, sam pisze w swojej książce, że był dziennikarzem, ale jest blogerem, bo to go kreci i daje możliwość zarabiania.

vlogi to przyszłość

Blog to wbrew pozorom forma nie tylko pisana. W Internecie coraz częściej pojawiają się tzw. vlogi, czyli video blogi, w których tekst zastępuje nagrany przez autora film. Zdaniem Jarosława Kinala, to właśnie jest przyszłość wypowiedzi w Internecie.

- Coraz trudniej skupić nam się na czytaniu, dużo łatwiej puścić film. Dopóki jednak przeciętne łącze internetowe nie pozwalała na bezproblemowe odtwarzanie dowolnego filmiku, dostępność vlogów będzie ograniczona. Z wiadomych względów, blogerow video będzie jednak mniej niż tych zwykłych. Ale wtedy ci, którzy zdecydują się na taką formę wypowiedzi staną się prawdziwymi gwiazdami internetowej "telewizji".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24