Zawinili, sprzątają

Pomysł, by sprawców drobnych przestępstw i wykroczeń, skazanych na ograniczenie wolności, zamiast wsadzać za kratki, zatrudnić nieodpłatnie przy pracach społecznych, zrodził się w lutym br. Jego inicjatorem jest Władysław Strącel, przewodniczący III wydziału Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
- W powszechnym przekonaniu przestępcę należy ująć, osądzić i zamknąć w zakładzie karnym. Ludzi przestaje interesować to, co dzieje się z nim dalej. Problem ma jednak szersze aspekty, nie tylko prawne ale i moralne - mówi sędzia. - Prace społeczne i wstyd jaki im towarzyszy, są niczym w porównaniu z tym co może spotkać skazanego w więzieniu. To alternatywa między karą grzywny a pozbawieniem wolności.
W ciągu ostatnich 8 miesięcy orzeczono 500 kar ograniczenia wolności polegających na wykonywaniu prac społecznych. Wiele z kierowanych do prac osób po raz pierwszy weszła w zatarg z prawem. Są to w większości ludzie młodzi, nie posiadający stałych zarobków. Mają wyroki za pobicia, kradzieże, jazdę w stanie nietrzeźwym.
Pracują w spółkach podległych miastu. Godziny prac uzgadniane są ze skazanymi. Nadzór nad pracą sprawują pracownicy spółek, na miejscu pojawiają się też kuratorzy.
- Najwięcej, ok. 130 osób, pracuje w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej - mówi Zygmunt Rybarski z Urzędu Miasta. - Zajmują się pracami porządkowymi, sprzątają ulice i place, do tej pory zlikwidowali 65 dzikich wysypisk.
Podczas jesieni prace te będą kontynuowane. W zimie skazani będą zatrudnieni przy odśnieżaniu miasta.