Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Nęcek: medale w ping-pongu są zarezerwowane dla Azjatów

Waldemar Mazgaj
Zbigniew Nęcek (z prawej) ze swoimi podopiecznymi, nie tylko w Londycie - Kingą Stefańską i Li Qian (w środku).
Zbigniew Nęcek (z prawej) ze swoimi podopiecznymi, nie tylko w Londycie - Kingą Stefańską i Li Qian (w środku). ARCHIWUM KLUBU
Rozmowa ze ZBIGNIEWEM NĘCKIEM, trenerem Li Qian i współpracownikiem trenera drużyny kobiet nie tylko o medalowych szansach i chińskiej dominacji w ping-pongu.

Zbigniew Nęcek

Zbigniew Nęcek

Pracuje w Tarnobrzegu od 1986 roku, z tamtejszą drużyną zdobył już 21 tytułów mistrza Polski, grał też w finale Pucharu Europy i trzy razy w finale Pucharu ETTU. Przez wiele lat trener kobiecej reprezentacji Polski, zrezygnował ze współpracy z PZTS po zdobyciu srebrnego medalu przez jego drużynę w Stuttgarcie w 2009 roku.

- To jest ten moment, kiedy myśli pan już o medalu, czy jeszcze należy poczekać?- Uważam się za realistę. Medale są zarezerwowane dla takich krajów jak Chiny, Singapur, Japonia, Korea. Nikt spoza tej konkurencji się nie przebije. Chciałoby się powiedzieć coś innego, ale ja nie należę do grupy trenerów, którzy biją pianę. Już 30 lat pracuję w zawodzie i tenis to techniczna dyscyplina, a Azjaci mają niestety dużą przewagę nad konkurencją.

Tak jak w Pekinie, nikt oprócz Chin nie przebił się na podium, tak w Londynie mogą wystąpić tylko dwie chińskie zawodniczki, ale to tylko tyle zmienia sytuację, że to daje nadzieje zawodniczce z Singapuru bądź Japonii. Prawdopodobieństwo, że w finale spotykają się dwie Chinki jest ogromne.

- Li Qian urodziła się w Chinach...- Azjaci nie grają doskonale przeciwko defensorom i to jest ten kłopot. Li Qian ma z Koreankami przyzwoity bilans, ale z zawodniczkami z Singapuru, Japonii i Chin nie jest w stanie przebić się przez mur.

- Czyli "ósemka" będzie sukcesem?- Bardzo dobrym wynikiem byłaby "16", natomiast "ósemka" to byłby kapitalny wynik. Ale "czwórka", no przykro mi. Wiem, że kibice mają bardzo ambitne plany, ale bardzo ambitnym planem jest "ósemka". Trzeba być realistą.

- Na pewno będzie pan kibicował Natalii Partyce. Dla niej sukcesem będzie wygranie jakiegokolwiek pojedynku?- Mam takie kryteria, że jeżeli zawodnik potwierdza wynikiem swoje miejsce na liście rankingowej, to już jest dobra pozycja. Jeżeli awansuje do "32" to będzie naprawdę dobry wynik dla Natalii. Ma dużo argumentów takich czysto sportowych.

Natomiast wiem też, jaka jest specyfika tego typu imprez, kiedy ci najlepsi zawodnicy świata nie pozwalają sobie na chwile słabości. Dla Natalii to wielkim sukcesem byłaby "16", a "ósemka" to tak jak dla Li Qian medal, czyli wspaniały wynik.

Polacy nic się nie stało

- Popatrzmy przez moment na drużynę: jakie znaczenie będzie miało losowanie?- Ono zawsze ma bardzo duże znaczenie, bo to jest kwestia na kogo się trafi, czy trafi na Chinki czy na kogoś innego. Nie należę do trenerów, którzy tam zawsze pompują sprawę przed meczem. A później słyszą "Polacy nic się nie stało". Muszę patrzeć realistycznie, szanując przy tym kibiców, mówić o szansach. Poczekajmy do losowania. Drużyna ma trochę szczęścia w tym dotychczasowym funkcjonowaniu, bo i to szczęście towarzyszyło nam w Stuttgarcie, rok później w Ostrawie, gdzie dziewczyny zdobyły brązowy medal. To szczęście będzie przy tej drużynie teraz, ale jeśli dziewczyny wylosują Chiny, albo Japonię to będzie ciężko.

- Pozmieniałby Pan coś w tej drużynie? Może hierarchię zawodniczek?- Na mistrzostwach świata w Dortmundzie odnieśliśmy duże sukcesy, bo po raz pierwszy w historii awansowaliśmy do najlepszej "8" świata. To jest bardzo dobry wynik. Obserwując te zawodniczki, myślę, że podjąłbym taką samą decyzję. Są tu te dwie moje zawodniczki.

Kinga Stefańska też zdecydowanie pasuje na tą czwartą pozycję i jeżeli trzeba byłoby grać, to właśnie to jej doświadczenie, może być kluczowe. Ma umiejętność wszechstronnej gry, bo gra dobrze przeciwko defensywie, przeciw uchwytowi piórkowemu. Jest zawodniczką uniwersalną, a to druga bardzo ważna funkcja. Bo to co Kinga robi dla Małej - w sensie rozgrzewkowym - to wspaniała robota. Ma najlepszą rozgrzewkę, co powoduje, że Li Qian przychodzi na mecz lepiej przygotowana.

- Trener Dziubański może zrobić zmiany na przykład po pierwszym meczu? - Michał stawia na dwójkę: Partyka, Grzybowska. Obie mają po 23 lata i przed sobą jeszcze przyszłość. Myślę, że to jest jak najbardziej prawidłowa decyzja. Oczywiście może się wydarzyć jakaś sytuacja losowa, bo - odpukać - każdemu może się przytrafić kontuzja. Taki jest sport. Li Qian i Partyka będą grały turniej indywidualny, zawsze może się zdarzyć naderwanie mięśnia, poślizgnięcia. Dlatego dobrze, że Kinga tam będzie, bo wtedy Michał ma szansę wprowadzić zawodniczkę przygotowaną. To nie jest przypadek, że Kinga jest w drużynie, ona gra po prostu dobrze.

- Był pan już na olimpiadzie. Czego można wam zazdrościć?- Takich niespodziewanych sytuacji. Ja na przykład w Pekinie podczas śniadania popijałem kawę, gdy przysiadł się do mnie Giba. Spytał czy jest wolne miejsce, wymienialiśmy poglądy. Spytał jaką dyscypliną się zajmuję, ja oczywiście nie musiałem się go o to pytać. To takie miłe sytuacje.

Będę się koncentrował na "Małej"

- Rozmawialiście o siatkówce czy o tenisie stołowym?- O tenisie. Jak się obserwuje takich naprawdę wybitnych zawodników, to się okazuje, że są to normalni ludzie.

- Można się czegoś nauczyć na takiej Olimpiadzie? Jakiego podejścia mentalnego czy treningu, który się przydaje w każdej dyscyplinie?- Niestety nie jestem już takim młodym trenerem, mam już pewien bagaż doświadczeń. W Londynie będę się koncentrował na "Małej". W turnieju drużynowym, który jest drugą częścią rywalizacji, będę się starał w miarę możliwości pomóc Michałowi jakąś rozmową, wymianą poglądów na temat taktyki. Jeżeli trafilibyśmy na Hongkong to byśmy mieli świeżutki materiał.

- Jak dużo teraz trenujecie? Dwie godziny...- Nie, absolutnie. Dwie godziny to piłkarze w Polsce trenują. My trenujemy po 3-4 godziny.

- A ile czasu się poświęca się na analizę wideo przeciwnika? - Im bliżej startu to te proporcje się zmieniają. Mniej jest treningów, to już nie są te cztery godziny. Zdecydowanie mniej jest treningu technicznego, a więcej treningu fizycznego, na zasadzie takiej, żeby sprawność poprawić. Nie chodzi o jakieś bieganie, ale o jogę, o podtrzymywanie sprawności wszystkich grup mięśniowych. Wtedy kolejnym elementem jest trening taktyczny.

Jak przygotowujemy się do meczu, to każdą zawodniczkę sadzamy przy komputerze, bo mamy pełną bazę danych na temat zawodniczek. Przed samym startem są dwa krótkie treningi po godzince, ale nawet dwie godziny zajmuje analiza różnych wariantów. Robimy to w myśl pewnego schematu, jak serwować, czy jak odbierać serwis, bliżej stołu, dalej stołu, z jaką rotacją. W dobie Internetu jest nam dużo łatwiej. Ja mogę nie znać zawodniczki, ale za chwilę już wiem dużo o niej. Wystarczy wejść do youtube, zresztą wiem, gdzie szukać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24