Złodzieje polują na przedsiębiorców

Pierwszy wydarzył się w ubiegłą sobotę w okolicach Sokołowa Młp. Do domu jednego z przedsiębiorców złodziej włamał się przez okno w łazience, które wyważył łomem. Nie natrafił na żadne przeszkody, bo w budynku nie było alarmu, a 200 tys. zł w niewielkim pudełeczku leżało w bieliźniarce. Domownicy byli w tym czasie u znajomych.

Podobną nieroztropnością wykazał się przedsiębiorca z Rzeszowa. W środę w środku dnia z jego mieszkania na Nowym Mieście złodziej ukradł 120 tys. zł. Wcale nie musiał plądrować mieszkania, bo niezabezpieczone gotówka leżała w jednej z szuflad na ubrania.

- Problem nasila się od kilku miesięcy, bo z kolei w grudniu w jednym z domów w okolicy Trzebowniska ukradziono 100 tys. zł, 25 tys. euro i biżuterię wartą 20 tys. zł - opowiada nadkom. Konrad Wolak, z-ca komendanta miejskiego policji w Rzeszowie. - Dziwi nas, że prowadzący działalność nie korzystają z najprostszych form zabezpieczeń, np. metalowych kasetek, przytwierdzonych do podłoża - przyznaje.

I dodaje, że każda taka przeszkoda odstrasza potencjalnego złodzieja, bo jej pokonanie zabiera mu czas na działanie. Policja zna przypadki, w których z domów kradzione były laptopy, telewizory i biżuteria, ale kasetki i sejfy z pieniędzmi pozostawały nienaruszone.

Zwłaszcza, że większość zgłaszanych włamań na Podkarpaciu to robota mało wyrafinowana: wybicie szyby, wyważenie drzwi lub okna, rozwiercenie zamka. Takiego rabusia odstraszyć może zwykły alarm. Ten można tak zaprogramować, aby chronił tylko część domu, np. parter lub poddasze.

- Dla przedsiębiorcy żadnym wydatkiem będzie też zainstalowanie alarmu powiadamiającego firmy ochrony mienia. Przez coraz większą konkurencję na tym rynku takie usługi kosztują coraz mniej - mówi nadkom. Wolak.

- Dbajmy bardziej o swoje ciężko zarobione pieniądze i nie ułatwiajmy złodziejom życia. Im więcej zabezpieczeń, tym więcej zostawionych śladów i większa szansa, że przestępcę uda się złapać - dodaje.

Na razie sprawców ostatnich włamań nie udało się ustalić. Policja oficjalnie nie łączy obu przypadków, ale nie wyklucza i takiego scenariusza. W grę wchodzi także podejrzenie, że za kradzieżami stoją pracownicy okradzionych przedsiębiorców. Wiedzą, jakimi kwotami obracają ich szefowie, znają ich domy i tryb życia.