Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żmije zygzakowate na Lisiej Górze w Rzeszowie. Czy są groźne dla człowieka, co robić w razie ukąszenia?

Beata Terczyńska
pixabay
Czy to możliwe, aby w rezerwacie Lisia Góra i okolicy żyły żmije zygzakowate? Ostatnio są tam widywane przez mieszkańców wypoczywających nad zalewem.

- Rezerwat Lisia Góra to taki typ siedliska, który wspiera większość naszych polskich gadów, które chciałyby się tam zadomowić. Jak najbardziej mogą więc tam występować: padalce, zaskrońce i właśnie żmije zygzakowate, jeśli tylko chcą - mówi profesor UR. - Przez cztery lata z rzędu prowadziłam w tym rejonie intensywne badania i byłam tam niemalże codziennie, spacerowałam po tych wszystkich chaszczach. Szukałam gniazd kapturek - ptaków, które gnieżdżą się 1-1,5 m nad ziemią. Nigdy wtedy nie natknęłam się na żmije zygzakowate, ale to wcale nie znaczy, że ich tam nie było. Zwłaszcza, że to ich naturalne stanowisko. W okolicy sadu pokazowego, który powstał nad zalewem, jakieś dwa lata temu mój kolega po fachu widział żmiję zygzakowatą. To by potwierdzało, że mają tu siedlisko a sad stanowi dla nich dobre obszary do łowów.

Żmija boi się człowieka?

- Żmija zygzakowata, jak zresztą większość zwierząt, boi się człowieka - podkreśla. - Ucieka przed nim, jeśli tylko ma taką możliwość. Dość dobrze słyszy, ale w momencie, kiedy ma położoną głowę na ziemi, gdyż narząd słuchu u żmii jest skonstruowany w ten sposób, że drgania są przenoszone przez kości szczęki. Ona doskonale się orientuje, że ktoś, czy coś się zbliża, zwłaszcza ciężkie stworzenia, takie jak człowiek, które poruszając się robią sporo hałasu. Żmija zwykle ma położoną głowę, właśnie po to żeby dobrze słyszeć czy coś się nie zbliża. Podnosi ją tylko wtedy, kiedy jest zaniepokojona, kiedy ucieka lub atakuje.

Dodaje, że jeśli tylko zwierzę ma możliwość, by ustąpić, to po prostu to robi.

- Oczywiście można się na nią natknąć, jeżeli np. nie zdąży uciec, bądź zostanie przez nas zaskoczona. Czasami chodząc niefrasobliwie po terenie możemy wejść w miejsce, gdzie gad odbywa swój rozród, czyli np, na stertę uschniętych gałęzi, która jest dobrze nasłoneczniona.

Jest powód do obaw, paniki?

Żmije zygzakowate widziane były na ścieżce spacerowej obok r...

- Nie są mi znane takie przypadki, żeby żmija zygzakowata rzuciła się w pogoń za człowiekiem. Nie ma takiej sytuacji, że to zwierzę będzie atakować dlatego, że nas nie lubi - uspokaja Ewa Węgrzyn. - Jeśli nie przekroczymy pewnej odległości, która jest dla niego zagrożeniem, czyli 2-3 m, zazwyczaj się wycofa. Jeżeli natkniemy się na nią znienacka, wypełznie skądś na ścieżkę, którą idziemy, wtedy należy się samemu wycofać. Żmija nie będzie gonić. Sama z siebie absolutnie nie chce nam zrobić krzywdy. Żmije, jak wszystkie dzikie zwierzęta, boją się człowieka i jeśli tylko mają możliwość to unikają z nim spotkania. One nie postrzegają nas jako potencjalnej ofiary swoich łowów gdyż jesteśmy na to o wiele za duzi. Żmija zaatakuje człowieka tylko wtedy gdy poczuje się zagrożona a nie będzie mogła uciec.

Żmii nie należy dotykać, podnosić, szturchać patykiem, robić jej krzywdy. Jest pod ścisłą ochroną. Dodatkowo, takie zachowania sprawiają, że z pewnością poczuje się zagrożona i będzie próbowała się bronić.

Jeśli ją zaskoczymy?

- Uciekając żmija musi się odwrócić do nas ogonem. Pełza tylko w przód i nie może wycofać aby uniknąć spotkania z nami. Gdy się boi, nie chce się odwrócić, gdyż od tyłu jest zupełnie bezbronna. Jeśli zatem podejdziemy zbyt blisko, nie jest to dla niej komfortowa sytuacja. Może syczeć, próbować straszyć, podnosić się do góry. Po to, aby dać nam sygnał, żeby zostawić ją w spokoju. Kiedy to zlekceważymy i poczuje się zagrożona, może zaatakować w swojej obronie. My jednak, w przeciwieństwie do żmij potrafimy chodzić do przodu i do tyłu. Zatem jeśli przypadkiem natrafimy na żmiję należy się po prostu wycofać. Żmija będzie szczęśliwa, że zagrożenie minęło i popełznie w swoja stronę.

Ukąszenie nas zbije?

- Ukąszenie żmii zygzakowatej jest dużym zagrożeniem dla dzieci, osób starszych bądź osób z poważniejszymi chorobami, np. nerek, kardiologicznymi, czy metabolicznymi typu cukrzyca - wyjaśnia prodziekan. - Tak naprawdę dla zdrowego dorosłego człowieka jad tej żmii nie stanowi poważnego zagrożenia. Nie jest na pewno śmiertelny. Można po tym mieć trochę gorączki, wodowstręt, ból głowy, źle się czuć. Mogę to potwierdzić na własnym przykładzie. Byłam ukąszona przez żmiję zygzakowatą. Poza tym, że strasznie piekło, trochę mnie bolała głowa, miałam gorączkę, nic takiego się nie stało. Na drugi dzień już było w porządku.
Jak to się stało?

- To było już dawno temu, na początku mojej kariery zawodowej. Schodziłam w lesie w Beskidach ze skarpy. Poślizgnęłam się i upadłam na suche gałęzie, pod którymi to stworzenie sobie siedziało. Żmija ukąsiła mnie w udo. Najadłam się strachu, bo nie wiedziałam, czym to się skończy, a myślę, że jeszcze bardziej zestresowali się ludzie, którzy byli wtedy ze mną wyobrażając sobie, co to będzie, kiedy za chwilę umrę. Wydarzyło się to daleko od cywilizacji, na szybką pomoc nie miałam co liczyć.

To nie oznacza, że po ukąszeniu, nie musimy nic robić.

- Przeciwnie. Jeśli tylko jest możliwość, należy zgłosić się do lekarza, do szpitala. Nigdy nie wiadomo, kto jest w jakiej kondycji, jakie ma problemy metaboliczne. Lekarz może podać surowicę oraz preparaty antyhistaminowe, by zablokować możliwe reakcje alergiczne.Statystyki mówią, że w Polsce dochodzi do niewielu ukąszeń. Dodatkowo mniej więcej połowa z nich to tzw. „suche ukąszenia”, które polegają na tym, że żmija, choć wbija zęby, to jednak nie wstrzykuje jadu.

Można te gady spotkać także w przydomowym ogrodzie lub w ogródkach działkowych?

- Owszem. Nie tylko na wsi, ale też na terenie miasta, na jego obrzeżach. Dziś Rzeszów obejmuje dawne wioski, jak Słocina, czy Matysówka, gdzie żmije zygzakowate były od zawsze, są i miejmy nadzieję, że będą, o ile nie zniszczymy całkowicie środowiska. W ścisłym centrum raczej jej nie zobaczymy, chociaż czasami my biolodzy bardzo się dziwimy. Przy katedrze dwa lata temu obserwowaliśmy bardzo rzadkiego, wymagającego specyficznych warunków ptaka derkacza. Nie dość, że tam był to jeszcze odbywał gody, próbował podejść do lęgu. To było absolutnie niesamowite. Z kolei na pasie szybkiego ruchu, też w obrębie Rzeszowa, widzieliśmy żerujące czajki, ptaki także wymagające odpowiednich siedlisk, które coraz trudniej spotkać w Polsce.

Żmija nie lubi zimna

- Żmija jest zmiennocieplna. Temperatura jej ciała zależy od temperatury otoczenia. Kiedy robi się zimno, spada jej metabolizm, a tym samym aktywność. Ma wówczas problem z pełzaniem, wpada w odrętwienie, letarg, co stanowi dla niej zagrożenie, ponieważ staje się świetnym celem np. dla żywiących się nią bocianów, lisów, kun a nawet jeży. Problem z temperaturą otoczenia jest dla żmij bardziej nasilony wiosną, ze względu na zimne noce. Jeżeli zatem mogą przebywać w takich miejscach, które są z jakichś przyczyn ciepłe, np. kompostowniki, będą z tego korzystać. Dzięki temu utrzymują wyższą temperaturę ciała a przez to zachowują aktywność niezbędną do życia. W lecie problem poszukiwania takich miejsc zanika, ponieważ i dnie i noce są ciepłe. Ale pamiętajmy, że nawet jeśli żmija żyje w naszym ogrodzie, to z pewnością nie zechce przez otwarty balkon wejść do naszego salonu, więc nie ma się czego obawiać. A przy okazji warto wiedzieć, że w polowaniu na norniki jest lepsza od kota zatem jest z niej spory pożytek.

O jakiej porze dnia można na nią trafić?

- Wiosną na pewno żmije nie są bardzo aktywne wcześnie rano i późno po południu, właśnie z powodu zbyt niskich dla nich temperatur. W miesiącach letnich możemy je spotkać od świtu do zachodu słońca, pod warunkiem, że mamy stabilną, wysoką temperaturę - mówi Prodziekan ds. Nauki i Współpracy z Zagranicą na Wydziale Biotechnologii.

Tłumaczy, że najniebezpieczniej jest chodzić tam, gdzie leży na ziemi dużo suchych gałęzi lub gdzie jest wysoka, niekoszona i podeschnięta trawa.

- W lesie żmije często przebywają pod stertami ściętych przez leśników gałęzi lub w stosach drewna które dobrze się nagrzewają. Tam żmije czują się bezpiecznie. Lubią też wpełzać pod korzenie, lubią pniaki po starych drzewach. Lisia Góra jest o tyle dla nich dogodnym siedliskiem, że to jest rezerwat. Gdy przyjdzie wichura i zwali stare spróchniałe drzewo, to ono tam leży, nie wolno go usuwać. Takie warunki siedliskowe są dla żmij bardzo atrakcyjne. Trzeba zatem zachować ostrożność. Jeżeli mamy grube dżinsy i wysokie, terenowe, skórzane buty za kostkę ryzyko ukąszenia jest niskie. Nawet jeśli żmija zaatakuje, grube spodnie chronią nas w 70-80 procentach a przez takie buty się nie przebije. Warto pamiętać, że jeśli stoimy lub idziemy to ukąszenie wypada zwykle na wysokości kostki. Czyli dobre obuwie praktycznie eliminuje kłopoty. Jeśli mamy sandałki i gołe nogi i wejdziemy w taki teren, gdzie nie widzimy podłoża, tzn. jest dużo uschniętej trawy, są gałęzie, to z pewnością zwiększamy ryzyko ukąszenia. Mimo pewnego niebezpieczeństwa, które może towarzyszyć spotkaniu żmii zygzakowatej, pamiętajmy, że tak naprawdę to my wchodzimy do jej domu, a nie ona do nas. Jeśli robimy rekreacyjne ścieżki przez naturalne tereny, tak jak w okolicach „Lisiej Góry” to powinniśmy zachować szczególną ostrożność aby nie przeszkadzać zwierzętom, które zamieszkiwały te obszary zanim jeszcze postanowiliśmy spędzać tam swój wolny czas. Żmije zygzakowate z pewnością należą do naturalnej fauny tych okolic.

Co żmije jedzą?

- Żmije żywią się drobnymi ssakami owadożernymi, jak ryjówki, małymi gryzoniami, typu mysz polna, jajami i pisklętami ptaków, ale również żabami. Stąd też na tej ścieżce nad zalewem od czasu do czasu mogą się pokazywać. Żmija raz zapragnie zapolować wchodząc w nory gryzoni i tam znajdzie swój obiad, ale kiedy ma ochotę na żabę, musi zbliżyć się do Wisłoka, a po drodze musi pokonać ścieżkę rowerową.

Co to są ukąszenia suche?

- Ogólnopolskie dane opublikowane przez Instytut Toksykologii w Gdyni mówią, że właściwie 30 do 60 proc. ukąszeń człowieka przez żmiję zygzakowatą to ukąszenia bez jadu, tzw. suche. Nawet jeśli gad ukąsi, można się więc spodziewać, że nie wstrzyknie jadu. Gdy jednak go użyje, nie jest to zawsze stała dawka. Może wpuścić więcej albo mniej. Reakcja zależy również od tego, czy trafi w dobrze ukrwiony mięsień, skutkiem czego jad bardzo szybko będzie działał na cały organizm, czy też w takie miejsce na ciele, gdzie jest np. sporo tłuszczyku i jad nie rozprzestrzeni się tak szybko. Trzeba naprawdę mieć pecha, by konsekwencje ukąszenia przez żmiję zygzakowatą okazały się tragicznie.

Żmije potrafią pływać?

- Żmija zygzakowata świetnie pływa, podobnie jak zaskrońce i padalce, ale Wisłoka z jednego brzegu na drugi nie przepłynie. Nie tylko ze względu na nurt. Woda jest za chłodna i żmija może przebywać w niej tylko określony czas, zanim doprowadzi do wychłodzenia swojego ciała. Gdyby żmija za długo pływała, wraz ze spadkiem temperatury ciała powoli traciłaby możliwość ruchu, tężała. Dla niej jest to sygnał, że szybko musi opuścić rzekę i rozgrzać się na słońcu. Ona doskonale to czuje - tak jak nurek pływający bez butli z tlenem, kiedy musi się wynurzyć. Wie, że temperatura spadła na tyle, że albo wyjdzie z wody, albo się utopi. Żmije to mądre gady. Nie wchodzą do wody w takie dni, w które nie mogłyby się później rozgrzać.

Jednak jeśli chodzi o parometrowy strumyk, przepłynie z jednego brzegu na drugi, bez żadnych kłopotów.

Tablice informacyjne, czy ostrzegające są potrzebne w rejonie Lisiej Góry?

- Z jednej strony umieszczenie takiej tabliczki mogłoby mieć dobry skutek. Nawet po to, żeby pomóc tej żmii. W okolicy rezerwatu po ścieżkach jeździ wielu rowerzystów. Warto ich przestrzec, by uważali. Szkoda, by któryś z nich przejechał żmiję. Napisałabym zatem na tej tablicy, że one nie wychodzą na ścieżkę po to, by upolować człowieka, że nie rzucają się za nim w pościg, tylko po prostu są w drodze z miejsca A do B i muszą pokonać dróżkę.

Ale jest i druga strona medalu.

- Umieszczenie takich tablic budzi też pewne obawy. Ludzie są bowiem bardzo różni. Zastanawiam się, czy postawienie takiej tabliczki nie spowoduje, że znajdzie się kilka takich osób, które będą chciały znaleźć żmiję i ją zatłuc bo biedne dzieci mogą zostać napadnięte, zabite itd. Żmija, podobnie jak wilk, w naszym społeczeństwie często budzi bardzo negatywne skojarzenia i nierzadko zupełnie bez przyczyny zabijane są nie tylko jadowite żmije ale także pozbawione jadu zaskrońce lub padalce.Trzeba postąpić w sposób optymalnie dobry i dla ludzi i żmii. Ani ludzi nie przerazić, ani też nie spowodować "Świętej Inkwizycji" na tę nieszczęsną żmiję, która w okolicy się pojawia. Na pewno byłoby dobrze gdyby ludzie więcej wiedzieli o żmijach i ich zachowaniu, może to sprawiłoby, że baliby się mniej i potrafiliby bezkolizyjnie minąć się ze żmiją np. na ścieżce rowerowej. Warto jeszcze dodać, że tak naprawdę obecnie znacznie większym zagrożeniem są kleszcze i przenoszona przez nie borelioza. I ryzyko spotkania kleszcza nieporównywalnie większe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24