Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znicz wygrał z multimedalistą

Waldemar Mazgaj
Pełna hala, wspaniały doping i piąte zwycięstwo w sezonie. Było co świętować, tym bardziej, że w Jarosławiu poległ wielokrotny mistrz Polski.
Pełna hala, wspaniały doping i piąte zwycięstwo w sezonie. Było co świętować, tym bardziej, że w Jarosławiu poległ wielokrotny mistrz Polski. KRZYSZTOF ŁOKAJ
Koszykarze Znicza Jarosław pokonali 17-krotnego mistrza Polski! Wynik jest co prawda wstydliwie niski, ale najważniejsze są dwa punkty, które zawodnicy zadedykowali choremu prezesowi - Romanowi Śliwińskiemu.

Skuteczność obu zespołów była fatalna, na poziomie 40 procent za dwa i 21 - za trzy punkty. Ale spotkały się dwa z trzech najlepiej broniących drużyn w lidze.

Wystraszyli się?

Magia rywala sprawiła, że jarosławska hala po raz pierwszy w tym sezonie była zapełniona. Nazwiska rywali spętały jednak nogi zawodnikom Znicza, którzy przez prawie 6 początkowych minut nie potrafili trafić do kosza: wynik 0:9 i wszystkie punkty Glena Elliotta!

Gospodarze, po kilku zmianach, wzięli się za odrabianie strat i już w 9. minucie mogli wyrównać, ale Witalij Kowalenko nie trafił dwóch wolnych i było 7:9. W ostatniej minucie I kwarty było tylko 10:11, ale dwa razy zza łuku przymierzył Dean Oliver i goście wygrywali 7 punktami.

Przewagę tą utrzymali do długiej przerwy, choć miejscowi robili co mogli, by zniwelować dystans. W ich grze było jednak za dużo chaosu, a rywal grał jak profesor.

Fatalne początki

Podobno nic dwa razy się nie zdarza, ale drugą połowę gospodarze znów zaczęli fatalnie i pierwsze punkty rzucili dopiero po czterech i pół minucie (27:36). Gracze Śląska byli jednak wyjątkowo słabo dysponowani i jarosławianie powoli odrabiali straty.

Pierwszy remis (43:43) po "trójce" Dejana Becina notowano dopiero w 33. minucie, a chwilę później Łukasz Majewski wyprowadził zespół na prowadzenie. W 38. minucie było już 50:45, ale Dominik Tomczyk rzutem zza łuku wyrównał. W wielkim tumulcie ostatnie punkty dla miejscowych rzucał z osobistych doświadczony Tomasz Przewrocki, któremu tylko raz zadrżała ręka.

Na kilkanaście sekund przed końcem goście mieli piłkę, ale źle rozegrali atak i Tomczyk rzucał za trzy równo z syreną. Nie trafił, goście reklamowali faul, a zawodnicy Znicza wylądowali w ramionach szczęśliwych kibiców.

"Dziękujemy, dziękujemy" - skandowano pod halą, w której miejscowi wygrali dopiero po raz drugi: poprzednio w połowie października z Kagerem Gdynia.
SOKOŁÓW ZNICZ JAROSŁAW - BERGSON ŚLĄSK WROCŁAW 53:52 (10:17, 15:15, 12:9, 16:11)
ZNICZ: Cruz 8 (1x3), Przewrocki 3, Łuszczewski 0, Majewski 10 (11 zb.), Becin 12 (2x3) oraz Oduok 9, Kowalenko 5 (1x3), P. Szczotka 1, G. Szczotka 0, Clemons 5, Fortuna 0.
ŚLĄSK: Kisner 7 (1x3), Stefański 9 (1x3), Fon 2, Tomczyk 3 (1x3), Elliott 11 oraz Stević 5, Oliver 10 (2x3), Dimitrovski 0, Hyży 5, Diduszko 0.
SĘDZIOWALI Wacław Woźniewski (Łódź) oraz Marcin Animucki i Robert Zieliński (Warszawa). WIDZÓW 2000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24