Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZUS czasami kogoś uśmierca

Norbert Ziętal
- Nareszcie dostałem należne pieniądze. Bardziej niż z nich, to cieszę się z tego, że oficjalnie żyję. Dzwoniła urzędnicza z ZUS i przeprosiła za zamieszanie – mówi Janusz Gerc z Przemyśla.
- Nareszcie dostałem należne pieniądze. Bardziej niż z nich, to cieszę się z tego, że oficjalnie żyję. Dzwoniła urzędnicza z ZUS i przeprosiła za zamieszanie – mówi Janusz Gerc z Przemyśla. Norbert Ziętal
W ciągu zaledwie kilku dni Janusz Gerc z Przemyśla, urzędowo uśmiercony przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych i Pocztę Polską, stał się bohaterem medialnym.

Informacja o nim trafiła też do portali internetowych, stworzonych po to, aby agitować za likwidacją ZUS.- Co chwilę czytam o sobie w jakimś czasopiśmie.

- Przychodzą też ludzie, klienci i pytają czy to prawda, czy to o mnie chodzi. I dziwią się, jak mogło do tego dojść - opowiada Janusz Gerc w Przemyśla.

O tym co i kto napisał w gazetach pan Janusz wie na bieżąco, bo od wielu lat, na głównej ulicy w Przemyślu, prowadzi niewielki sklepik - kiosk z gazetami i drobną chemią.

Pan Janusz jesienią ub. roku zachorował. Należał się mu zasiłek chorobowy za siedem dni.

- Czekałem miesiąc, dwa, trzy. Pieniądze nie nadeszły. Postanowiłem wyjaśnić sprawę w ZUS-ie. Może z jakiegoś powodu wstrzymali wypłatę? - opowiada przemyślanin.

Zadzwonił do oddziału ZUS w Jarosławiu.

- Pani najpierw poprosiła o mój PESEL. Sprawdziła i powiedziała, że coś tu nie gra, bo u nich ja nie żyję. Zamurowało mnie. Jak to ja nie żyję? - opowiada pan Janusz.

Pan nie żyje

Urzędniczka wyjaśniła mu, że przeznaczone dla niego pieniądze, w ramach zasiłku chorobowego, zostały zwrócone przez pocztę.

- Powiedziała do mnie, że poczta stwierdziła, że ja umarłem - mówi przemyślanin.

Dziwił się, bo w dokumentacji nie było jego aktu zgonu. Nikt też nie wybrał zasiłku chorobowego. Ale to urzędniczka skwitowała stwierdzeniem, że niektóre rodziny nie pobierają zasiłku za swoich zmarłych krewnych. Nie pomogło nawet to, że regularnie, od ponad 20 lat odprowadza do ZUS składki na ubezpieczenie.

- W jednym wydziale ZUS żyję, w innym nie - mówi przemyślanin.

Po interwencjach dziennikarzy sprawę zbadały ZUS i Poczta Polska.

- Z poczty, drogą elektroniczną dostajemy specyfikację zwrotów i pieniądze wracają do ZUS. Poczta określa przyczyny zwrotu. Czyli, że pieniądze nie zostały podjęte w terminie, adresat nie mieszka pod tym adresem lub adresat zmarł. W tym konkretnym przypadku poczta przysłała adnotację, że adresat zmarł. Jest nam bardzo przykro, że w wyniku niefortunnego splotu wydarzeń najbardziej ucierpiał nasz świadczeniobiorca. Bardzo przepraszamy za zaistniałą sytuację. Podjęliśmy już postępowanie wyjaśniające z pocztą - wyjaśnia Małgorzata Łyszczarz - Bukała. rzecznik ZUS w Rzeszowie.

Listonosz i kontroler uwierzyli na słowo, że ktoś zmarł

Także Poczta Polska już wie, jak doszło do uśmiercenia przemyślaniana. Okazuje się, że 3 listopada ub. roku listonosz pobrał do doręczenia przekaz z ZUS, zaadresowany do pana Janusza. Na adres domowy. Doręczyciel pojawił się tam, ale pana Janusza nie zastał.

- Od osoby, która aktualnie tam mieszka, listonosz uzyskał informację, że podana w adresie osoba (czyli pan Janusz - red.), nie żyje. Na podstawie tej informacji, po powrocie do urzędu, umieścił na przekazie zwrotną adnotację dla nadawcy, czyli ZUS, "adresat zmarł" - wyjaśnia Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.

W trakcie przeprowadzonego postępowania, kontroler pocztowy dotarł do osoby, która poinformowała listonosza. Osoba ta potwierdziła swoje słowa.

- Nieporozumienie powstało w wyniku udzielenia błędnych informacji listonoszowi i inspektorowi. Pragniemy przeprosić wszystkich zainteresowanych za tak niefortunny przebieg sprawy - twierdzi Baranowski.

Mnie też ZUS uśmiercił za życia

- Nareszcie dostałem należne mi pieniądze za chorobowe. Zadzwoniła też pani z ZUS i mnie przeprosiła za całą sytuację - opowiada pan Janusz.

To nie pierwszy w Polsce przypadek uśmiercania kogo za życia przez ZUS.

- ZUS w 2004 r. uśmiercił mi żonę. A wyszło to na jaw w 2010 r., jak kazano mi odebrać składki. Pomyłka zaszłą w urzędzie pracy, a ZUS nie sprawdził i pochował - napisał ktoś na jednym z forów internetowych, pod tekstem o panu Januszu.

Na stronie internetowej Faktu dotarliśmy do informacji, że chodziło o głośną dwa lata temu sprawę pani Agnieszki z Nowych Skalmierzyc w woj. wielkopolskim. W 2010 r. jej mąż, Marek, otrzymał z funduszu emerytalnego pisemne żądanie dostarczenia aktu zgonu swojej żony. Bo w ZUS figurowało, że kobieta zmarła. Miało mu zostać wypłacone, jako wdowcowi, świadczenie, czyli nadpłacone składki.

W 2004 r. pani Agnieszka przeprowadziła się do męża z rodzinnego Śląska. Wkrótce zarejestrowała się jako bezrobotna. Wtedy urzędnik błędnie wpisał kod i do ZUS poszła informacja, że pani Agnieszka nie żyje. A z tej instytucji dalej. I od tego się zaczęło. Przez kilka lat Wielkopolanka nie żyła. Oficjalnie, w dokumentach.

Nikt nawet nie zauważył, że pani Agnieszka otrzymywała w tym czasie zasiłek dla bezrobotnych. A potem, aż przez półtora roku firma meblowa, w której dostała zatrudnienie, odprowadzała za nią składki do ZUS. Ciekawe jak zusowski system przepuszczał składki za "nieboszczyka"?

Pożywka dla portali walczących z ZUS

- To pierwsza taka sprawa w Polsce. Chociaż to nie nasza wina, przeprosiliśmy listownie panią Agnieszkę - mówił w 2010 r. w mediach ówczesny rzecznik ZUS Przemysław Przybylski.

Oburzeni Agnieszka i Marek twierdzili, że nikt ich nie przeprosił.

Takie przypadki szybko wyłapują portale internetowe, których autorzy domagają się... likwidacji ZUS. Informacje o obu sprawach zamieścił www.zuus.pl, działający pod mottem "walka z zusem to nie jest jakaś heca". Także zlikwidujzus.com, którego profil na facebooku ma już 1924 fanów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24