ZUS jak żółw

Inni też skarżą się na opieszałość tej instytucji. - Wcześniej wniosku nie przyjmą, tłumacząc, że nie będą zaśmiecać sobie biurek. Każą przyjść na tydzień przed terminem. Chyba po to, aby potem przez co najmniej miesiąc zostawić nas bez środków do życia - żali się emerytka.
- W przypadku p. Andrzeja K. musimy uderzyć się w piersi - mówi Krystyna Domaradzka, zastępca dyrektora Oddziału ZUS w Jaśle. - Faktycznie, jego dokumenty przetrzymane zostały przez pracownicę, z którą właśnie rozwiązujemy umowę o pracę. Już jutro decyzja i pieniądze dotrą do adresata. Oczywiście, z przeprosinami.
Pani dyrektor nie zgadza się z zarzutem przyjmowania wniosków dopiero na tydzień przed terminem. - To absurd. Wręcz przeciwnie, nam zależy, aby jak najszybciej wnioski te mieć, gdyż w 95 proc. docierają one do w stanie niekompletnym i wymagają postępowań wyjaśniających.
Czas oczekiwania na decyzję jest często dramatyczny. - Zostałam bez środków do życia, bez prawa do ulgowego biletu, bez możliwości udania się do lekarza, bo tam żądają ważnej legitymacji rencisty i ostatniego odcinka renty. Dodatkowo straszy się nas odcięciem prądu i gazu, za który nie mamy czym zapłacić - skarży się rencistka z Zagórza.
- Osoba oczekująca na decyzję ma prawo zarejestrować się w Urzędzie Pracy i otrzymać zasiłek dla bezrobotnych - mówi dyr. Domaradzka. - Niektórzy podejmują wtedy pracę. Jako ZUS nie mamy możliwości, aby w takich przypadkach przychodzić ludziom z pomocą.
Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, jeśli werdykt komisji orzekającej jest na "nie", a petent decyzję zaskarża. Wówczas musi się liczyć z tym, że przez najbliższe 4-6 miesięcy będzie pozbawiony renty.