Przedstawiciele czterech związków zawodowych działających w MPK podczas piątkowej konferencji prasowej w siedzibie spółki powtórzyli swoją gotowość rozmów z prezydentem Konradem Fijołkiem na temat podwyżki pensji dla każdego pracownika o 500 zł netto. Z tym że nie używają oni słowa „podwyżka”, tylko rekompensata z tytułu dużego wskaźnika inflacji. Domagają się też podwyżki stawki wozokilometra, która wynosi obecnie 8,90 zł, co najmniej o dwa złote. Kolejny postulat związkowców dotyczy przestrzegania przez organizatora MPK, czyli spółkę ZTM, podpisanych umów wykonawczych. W kontekście przegłosowanej na ostatniej sesji rady miasta podwyżki cen biletów autobusowych do 5 zł, padły słowa o „politycznym rozgrywaniu” pracowników MPK, by na nich zrzucić winę za podwyżkę.
Do 10 października nie będzie strajku
- Przeczytaliśmy w gazecie, że pan prezydent nie widzi pola do negocjacji. Nie wiem, czy tak faktycznie jest. Natomiast my z naszej strony chcemy zrobić wszystko, żeby nie utrudniać ludziom życia w mieście i żeby finalnie nie stanęła komunikacja miejska – zapewnił Wojciech Cwalina, przedstawiciel Wolnego Związku Zawodowego Pracowników MPK. – Podjęliśmy dzisiaj rano decyzję, że jeszcze dzisiaj wystosujemy do pana prezydenta oficjalne zaproszenie do rozmów. Być może przez weekend emocje opadną i będziemy mogli jeszcze raz przyjrzeć się sytuacji i porozmawiać. Dlatego też dajemy sobie czas i przed 10 października na pewno nie będzie strajku. Ostatecznej daty [strajku] jeszcze nie określiliśmy, bo chcemy rozmawiać. Jeśli rozmowy nie przyniosą efektu, to data zostanie wyznaczona – powiedział Wojciech Cwalina.
Związkowcy mają nadzieję, że do takich rozmów dojdzie najpóźniej w ciągu czterech pierwszych dni przyszłego tygodnia.
Nie chcą zarabiać tylko na nadgodzinach
- Nikogo nie straszymy, my naprawdę jesteśmy zdeterminowani, bo nam ludzie odchodzą z pracy. Jeśli ktoś zarabia 2 800 zł, a ma kredytu 3 tys., to nie będzie u na pracował, tylko szukał pracy gdzie indziej – powiedział Jan Brocki ze Związku Zawodowego Kierowców Autobusów Komunikacji Miejskiej, podając konkretny przykład kierowcy, który znalazł już nową pracę w kraju przy budowie autostrady za 8 tys. zł i ściąga następnych kierowców. – W tej chwili brakuje nam ok. 30 kierowców – dodał związkowiec.
– Kończą się nam godziny nadliczbowe, a zarobki są sztucznie podwyższane właśnie poprzez te nadgodziny. Miesięcznie pracujemy nie 180 a 195 godzin – dodał Jan Brocki.
Strajk całodzienny
Jeśli strajk się odbędzie, to całodzienny, od godzin rannych do późnowieczornych i będzie trwał jeden dzień, tak jak w 2008 roku, kiedy stanęło MPK w Rzeszowie. Liderzy związkowi zapewnili, że strajk będzie dobrowolny i nikomu nie będą zabraniać wyjeżdżać na trasy. – Kto będzie chciał wziąć dokumenty i podjąć pracę, podejmie ją, kto nie, to wpisze się na listę, że przyszedł do pracy, ale jej nie podjął – powiedział Jan Brocki.
Połowa wszystkich pracowników MPK należy do czterech działających w spółce związków, ale podczas referendum za strajkiem głosowali także niezrzeszeni pracownicy.
Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Miasta Rzeszowa powiedział w piątek Nowinom, że prezydent Konrad Fijołek wyraża chęć spotkania się z delegacją związkowców MPK.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"