Do tragedii doszło w piątek 13 lutego. 51-letni Andrzej K. wraz z kilkoma innymi mężczyznami pracował przy wycince topoli rosnących niedaleko Krzemienicy. Nagle jedno z drzew upadło na niego. Przygnieciony ciężkim pniem 51-latek zginął na miejscu.
Jego współpracownicy nie powiadomili o tym ani policji ani pogotowia ratunkowego. Schowali zwłoki w samochodzie, przykryli wykładziną i wrócili do pracy. Po skończonej wycince pojechali jeszcze na kawę.
- Po zmroku dwóch z nich pojechało na most na Sanie w okolicy Rzuchowa. Tam ciało Andrzeja K. wrzucili do rzeki. Dopiero w czwartek, 19 lutego jeden z pracujących przy wycince mężczyzn przyszedł do łańcuckiej komendy policji i opowiedział o całym zdarzeniu - mówi Mariusz Skiba, rzecznik KWP w Rzeszowie.
W sobotę dwaj mężczyźni usłyszeli zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Dodatkowo Sąd Rejonowy w Łańcucie zastosował wobec nich trzy miesiące tymczasowego aresztu.
W najbliższych dniach obaj usłyszą kolejne zarzuty. Tylko za spowodowanie śmierci grozi im do 5 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- "Nasz Nowy Dom" czekają spore zmiany! Romanowska nie pomoże już biednym rodzinom
- Dawno nikt nie wywołał takiego poruszenia jak Cielecka. To zasługa młodszego partnera
- Tak córka Marty Kaczyńskiej radzi sobie w Korei. Niesamowite, jak się zmieniła [FOTO]
- Prześledziliśmy przemianę włosów Majdana. Było ściernisko, a dziś jest San Francisco