2,5 tysiąca podpisów do ministra

Batalię o zmianę przepisów dotyczących ochrony wilka rozpoczął Związek Bieszczadzkich Gmin Pogranicza. W każdej gminie zbierano podpisy osób popierających przywrócenie odstrzału drapieżników. Zdaniem wójtów, sołtysów, leśników i rolników, zmniejszenie liczebności wilczej populacji w Bieszczadach jest konieczne.
W piśmie do ministra Jerzego Swatonia związkowcy tłumaczą, że watahy trzebią zwierzynę leśną i gospodarską na niespotykaną dotychczas skalę. Ponadto wypierają inne chronione drapieżniki, m.in. niedźwiedzie i rysie.
"Wilk, wbrew pierwotnym założeniom (miał on z Bieszczadów rozprzestrzeniać się na kraj i zagranicę), nie przejawia skłonności do migracji do nowych siedlisk. W dodatku populacja bieszczadzkich wilków zasilana jest przez wilki z Ukrainy, skąd uciekają przed kłusowniczą eksterminacją" - napisali do ministra członkowie ZBGP.
- Wilk jest wręcz pożądanym elementem środowiska, jednak jego zwiększona liczba musi budzić niepokój - mówi Henryk Sułuja, przewodniczący Związku. - Coraz częściej notujemy przypadki zagryzania zwierząt gospodarskich i psów w bezpośrednim sąsiedztwie domów. Wilki zaczęły zbliżać się także do ludzi.
Według ZBGP, grodzenie pastwisk, na których od wiosny do zimy przebywają owce, jest kosztowne i mało skuteczne, a stosowanie elektrycznych pastuchów w terenie górskim - nie zawsze możliwe.
- Istnieje zagrożenie, że zdesperowani hodowcy mogą sami wydać wojnę wilkom -twierdzą gospodarze gmin.
H. Sułuja: - Bieszczadzkie samorządy nie mogą nie reagować na sygnały od ludności, gdyż ponoszą ustawową odpowiedzialność za jej ochronę przed zagrożeniami.

Ile podpisów zebrano pod petycją w gminach

Baligród - 196,
Cisna - 233,
Czarna - 151,
Lutowiska - 204,
Komańcza - 374,
Olszanica - 138,
Solina - 297,
Ustrzyki D. - 1005