MKTG SR - pasek na kartach artykułów

34-latek ze Świątkowej nie żyje. Winnych brak

Ewa Gorczyca
Dariusz Delmanowicz
Nie ma winnych śmierci 34-letniego Dariusza A. ze Świątkowej w gm. Krempna. Prokuratura Rejonowa w Jaśle umorzyła śledztwo przeciwko 49-letniemu Janowi P, któremu cztery miesiące temu postawiła zarzuty w tej sprawie.

On sam się nie przyznał, a opinia biegłego lekarza nie jest jednoznaczna. Świadkowie, którzy byli w sklepie, twierdzą, że nie widzieli dokładnie, co się stało.

Przebieg zdarzenia, do którego doszło 6 listopada w Świątkowej, od początku był pełen niejasności. Według wstępnych ustaleń prokuratury, 34-latek przyjechał samochodem na parking miejscowego sklepu. Manewrując miał podjechać bardzo blisko innego samochodu, należącego do jednego z klientów, 49-letniego Jana P. Między mężczyznami doszło do wymiany zdań.

W pewnej chwili 34-latek upadł, uderzając głową o betonową kostkę parkingu. Nikt nie wezwał jednak policji ani pogotowia. Poszkodowany z pomocą rodziny trafił do domu. Następnego dnia źle się poczuł. Karetka zabrała go do szpitala. Okazało się, że ma poważne obrażenia głowy.

Dopiero wówczas policja dowiedziała się o zdarzeniu przed sklepem. 34-latek z jasielskiego szpitala trafił na rzeszowską neurochirurgię. Uraz mózgu okazał się tak poważny, że lekarzom nie udało się go uratować. Zmarł po tygodniu.

Janowi P. postawiono zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Według prokuratury - miał kilkakrotnie uderzyć Dariusza A. pięścią w głowę. Żona pokrzywdzonego, która była świadkiem zdarzenia, utrzymywała, że 49-latek zachowywał się agresywnie i to on popchnął jej męża.

Jan P. bronił się, że nie było mowy o napaści. Wyjaśniał, że 34-latek przyjechał na parking pijany i o mało nie rozbił jego auta. Doszło do awantury, ale P. twierdził, że nie uderzył młodego mężczyzny, tylko że ten sam się przewrócił.

Prokuraturze nie udało się znaleźć dowodów na potwierdzenie zarzutów. Nie znalazł się nikt, kto by potwierdził, że widział moment upadku Dariusza A. i że to Jan P. go popchnął lub uderzył. Wcześniejsze zeznania zmieniła także żona, stwierdzając ostatecznie, że nie widziała dokładnie, co się stało. Natomiast biegły lekarz, był w stanie stwierdzić jedynie, że śmiertelne obrażenia mózgu powstały w wyniku uderzenia głową o twarde podłoże. Tego czy mężczyzna został popchnięty, czy też sam upadł, już nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24