4. liga podkarpacka. Korona Rzeszów dopięła wreszcie swego i odnotowała pierwsze zwycięstwo w sezonie

Mimo że na stadionie w Rzeszowie spotkały się dwie najsłabsze ekipy 4. ligi podkarpackiej, sporo działo się przez pełne 90. minut spotkania. Zawziętości, walki i determinacji nie można było odmówić jednym i drugim. Ostatecznie to Korona cieszyła się po ostatnim gwizdku sędziego z premierowego zwycięstwa w bieżących rozgrywkach.

- Bardzo chcieliśmy te trzy punkty zdobyć, żeby chłopcy posmakowali tego zwycięstwa i poczuli, że jednak się da wygrywać na tym poziomie. Nie ukrywam, że Lechia też ma bardzo młody skład, więc można powiedzieć, że na przeciwko siebie stanęły dwie młode drużyny - zaznaczył trener Korony, Paweł Młynarczyk.

Rzeszowianie wszystkie bramki zdobyli po zespołowych akcjach. Na listę strzelców wpisało się czterech zawodników: Czarnik, Sondej, Nerc i Czepiel.

- W końcu chłopaki zrobili to, co potrafią najlepiej. Czepiel wykorzystał swój atut szybkości i dzięki temu zdobył bramkę. Z każdą akcją chłopaki nakręcali się nawzajem. Nie jestem jednak do końca zadowolony z gry, bo wiem na co stać tych chłopców, ale czasami nie wygrywa się ładną grą, tylko po prostu trzeba to zrobić - zakończył coach zwycięzców.

Lechia Sędziszów Małopolski w drugiej części przy stanie 2:1 miała rzut karny, którego nie wykorzystała. Dodatkowo przez ostatnie ok. dwadzieścia minut musiała sobie radzić w osłabieniu po czerwonej kartce. Wykorzystali to gospodarze, którzy dowieźli prowadzenie do końca, chociaż goście potrafili w końcówce odpowiedzieć jeszcze dwoma trafieniami.

Bramki: 0:1 Pyrdek 10, 1:1 Czarnik 19, 2:1 Sondej 27, 3:1 Nerc 73, 3:2 Am. Czółno 80, 4:2 Czepiel 86, 4:3 Pyrdek 90+1.