MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Anna Wyszkoni: wyrosłam już z "Agnieszki"

gkrol
Urodziła się 21 lipca 1980 roku w Tworkowie. W latach 1996-2010 była wokalistką zespołu Łzy, z którym nagrała pięć płyt. Po rozstaniu z grupą nagrała dwa solowe albumy: "Pan i pani” oraz "Życie jest w porządku”, który właśnie ukazuje się w specjalnej, platynowej edycji. Jest związana ze swoim menadżerem Maciejem Durczakiem. Ma dwoje dzieci: Tobiasza i Polę.
Urodziła się 21 lipca 1980 roku w Tworkowie. W latach 1996-2010 była wokalistką zespołu Łzy, z którym nagrała pięć płyt. Po rozstaniu z grupą nagrała dwa solowe albumy: "Pan i pani” oraz "Życie jest w porządku”, który właśnie ukazuje się w specjalnej, platynowej edycji. Jest związana ze swoim menadżerem Maciejem Durczakiem. Ma dwoje dzieci: Tobiasza i Polę. Marlena Bielińska
Z wokalistką ANNĄ WYSZKONI rozmawia Marcin Kalita.

- Właśnie ukazuje się reedycja Twojej drugiej solowej płyty "Życie jest w porządku". Po raz pierwszy firmujesz ją imieniem Anna nie Ania.

- Zgadza się!

- To znaczy, że Twoje życie albo kariera do tego dojrzała?

- Zastanawiałam się nad tym krokiem już od kilku miesięcy. Stwierdziłam, że premiera tego krążka jest ku temu znakomitą okazją. Czas podkreślić, że nie jestem już małą Anią tylko świadomą i dojrzałą kobietą.

- Ale życie nadal jest w porządku?

- Jak najbardziej. Czasami odnoszę wrażenie, że to my nie jesteśmy w porządku wobec życia. Czasami zbyt wiele od niego wymagamy. Widząc problemy niektórych osób, jestem życiu wdzięczna, że otrzymałam od niego tak wiele. Mam wspaniałe dzieci, wspierającą mnie rodzinę, spełniam swoje muzyczne marzenia. Nie mam prawa narzekać na życie.

- Przewrotne jest to, że Twój album promuje… wariat!

- Ale nie chodzi tutaj o żadnych świrów i im podobnych! Piosenka "Na cześć wariata" to bardzo pozytywny numer. Przewijające się w niej wariactwo powinno nas pozytywnie nastrajać na wiosnę. Zawarte w niej szaleństwo jest bardzo spójne z tytułem płyty. Często bez powodu zdarza nam się narzekać. Ja wychodzę z założenia, że jeśli obudzę się z uśmiechem na ustach i będę nim obdarowywać napotkanych ludzi, oni odwdzięczą mi się tym samym. Ta energia do nas wróci.

- Ta płyta jest już kolejną opatrzoną podtytułem "Platynowa edycja". To już taka tradycja?

- Bardzo bym sobie tego życzyła. Podkreśla on fakt, że album zbliża się do platyny. Poza tym osobiście lubię takie specjalne edycje. Sama jestem ich kolekcjonerką. Kiedy mój ulubiony wykonawca wydaje jakąś specjalną edycję z materiałami bonusowymi, zawsze ją chętnie kupuję. Dla mnie ta płyta jest etapem pomiędzy tym co było i tym co będzie.

- Nie boisz się tego, że jak przyzwyczaisz fanów do tych specjalnych wydań, to przy następnym krążku pomyślą sobie: nie kupujemy tej płyty, bo zaraz będzie jej platynowa wersja, a po co dwa razy wydawać pieniądze na to samo!

- (śmiech) Kiedy nagrałam płytę "Życie jest w porządku", nie planowałam platynowej edycji. Mam nadzieję, że nikt nie pomyślał sobie, że zrobiłam to z premedytacją. Miałam kilka nowych piosenek, które chciałam pokazać światu. A jeszcze nie jestem gotowa na nagranie nowej płyty. Ciągle jestem jeszcze blisko tej poprzedniej.

- Twoja pierwsza solowa płyta "Pan i pani" była niemal w pełni autorska. Teraz pojawili się inni i to wyjątkowi twórcy, choćby Kora i nieodżałowany Marek Jackowski. Ale myślę, że dla Twoich fanów i dla samej Ciebie dużym prezentem jest kompozycja Seweryna Krajewskiego. Nie od dziś wiadomo, że ciężko jest od niego cokolwiek dostać.

- To prawda. Nie ukrywam, że od dawna czuję się bardzo wyróżniona przez los. Konsekwentnie dążąc swoją drogą określając cel, do którego dążę, spotykam na niej inspirujących, niezwykłych ludzi. Z czasem dostrzegli oni we mnie coś, czego nie widzieli wcześniej. W końcu mam za sobą 14 lat w zespole Łzy. Wiem, że ten czas był różnie oceniany. Od tamtej pory wiele zmieniło się w moim życiu i postrzeganiu świata. To też przejawia się na moich koncertach. Jedyny utwór z repertuaru Łez, który na nich wykonuję, to "Oczy szeroko zamknięte". Na nowo zaaranżowany świetnie pasuje do tego, co robię obecnie. W pewnym momencie zrozumiałam, że wyrosłam już z "Agnieszki" czy "Jestem jaka jestem". To już nie jestem ja. I właśnie twórcy, których spotkałam od tamtej pory, zauważyli moją zmianę. Stąd piosenka Marka Jackowskiego. Warto dodać, że tekst do niej napisała Kora, a podobno jeszcze nigdy nie podarowała swojego tekstu innemu wykonawcy. Tym bardziej czuję się zaszczycona. Poza tym Robert Gawliński, Ania Dąbrowska, czy wspomniany przez ciebie Seweryn Krajewski. Są to nazwiska, które zawsze podziwiałam, a teraz mam szczęście z nimi współpracować.

- Ciekaw jestem czy do tych zmian i całego tego szaleństwa przyczyniła się Twoja mała córeczka?

- Oj, tak. Przy tym trybie pracy i małym dziecku, trzeba być dobrze zorganizowanym. Pojawienie się Poli znacznie zmieniło moją życiową optykę. Zresztą dwanaście lat temu, kiedy urodził się mój syn, też nastąpiły we mnie znaczące zmiany. One ewoluowały i pogłębiły się z chwilą narodzin córeczki. Myślę, że każda mama wie o czym mówię.

- Wspomniałaś o organizacji życia. Jak sobie z tym radzicie? W końcu nie jest tajemnicą, że Twoim partnerem i ojcem Poli jest Twój menadżer, z którym często wyjeżdżacie razem.

- Rzeźbimy, jak możemy!

- Dziadków?

- Dziadkowie są bardzo zaangażowani i zaabsorbowani. Poza tym mamy też opiekunkę. Wszyscy pomagają nam więc w, powiedzmy, systemie wymiennym. W pierwszym roku życia Poli zabieraliśmy ją ze sobą. Wiem, jak ważne w tym czasie jest właśnie budowanie tej więzi między dzieckiem a matką. Poza tym wtedy całe podróże przesypiała, dziś byłyby one dla niej zbyt męczące.

- Niedawno wzięłaś udział w projekcie Roberta Jansona, który wydał album z okazji kanonizacji Jana Pawła II.

- Ani przez moment się nie zastanawiałam, czy wziąć w nim udział. Było to dla mnie miłe wyróżnienie. Myślę, że ta wyjątkowa płyta była potrzebna nie tylko artystom, którzy wzięli w niej udział, ale też Polakom, którzy na co dzień nie mają okazji ani czasu, by sięgnąć po poezję Karola Wojtyły. Jestem szczęśliwa, że dzięki temu mogłam bliżej poznać Ojca Świętego. Poza tym współpraca z Robertem i innymi wykonawcami była dla mnie niezwykle inspirująca i rozwijająca. Chętnie biorę udział w tego typu projektach.

- Spotykamy się w Rzeszowie, z którego pochodzi nowa wokalistka zespołu Łzy. Pewnie już nie płaczesz po waszym rozstaniu, ale czy śledzisz dalsze poczynania grupy?

- Rozstaliśmy się cztery lata temu. Wtedy też zaczęłam zupełnie nowy etap w moim życiu. Tamten uważam za definitywnie zamknięty. Nie wspominam, nie opowiadam i wybacz, ale dzisiaj też tego nie zrobię. Nie rozpaczałam po odejściu od zespołu. Była to moja świadoma decyzja i myślę, że najlepsza z możliwych, podjęta tak naprawdę przez nas wszystkich.

- Z czym Ci się kojarzy Rzeszów?

- Przede wszystkim z bardzo energetyczną publicznością. Tu nie ma nieudanych koncertów. Miałam okazję występować w Rzeszowie kilka razy i zaliczam te koncerty do najlepszych w moim życiu. Zawsze bardzo chętnie tutaj wracam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24