Asseco Resovia zmierzy się z GKS-em Katowice, czyli kolonią byłych "Resoviaków"

Rzeszowianie po pewnym zwycięstwie z Indykpolem AZS-em Olsztyn w pierwszej kolejce z pewnością nabrali jeszcze większej ochoty na wygrywanie, a kibiców z Podkarpacia napawa optymizmem dobre wejście do drużyny Sama Deroo, Pawła Zatorskiego i innych. Po takim meczu nikt nie wyobraża sobie, żeby Asseco Resovia nie przywiozła ze Śląska kompletu punktów.

Katowiczanie już na inaugurację jednak pokazali, że nie będą w tym sezonie chłopcem do bicia. Ich wygrana 3:2 nad Treflem Gdańsk, to niespodzianka, a zarazem potwierdzenie, że GKS jest groźny. Drużyna trenera Słabego zaczęła od dwóch wygranych setów, potem miała kryzys, ale w tie-breaku znów była górą. Najlepiej punktowali Jakub Szymański i Jakub Jarosza, ale nagrodę MVP odebrał debiutujący w Polsce Amerykanik Micah Ma’a. Pochodzący z Hawajów rozgrywający, który trafił z ligi francuskiej, w przedsezonowym wywiadzie mówił, że lubi grać w walczącym zespole, który musi stawiać czoła mocniejszym personalnie rywalom.

- U nas jest spokój przed meczem z Asseco Resovią, bo nic w tym meczu nie musimy, to Resovia musi, a to dla nas dobra informacja. Oni są w roli faworyta. My możemy zrobić niespodziankę - mówi Bartosz Mariański, były gracz Resovii, a obecnie GKS-u.

W poprzednim sezonie Resovia wygrała w Katowicach, ale dopiero po tie-breaku. Oba zespoły jednak przeszły sporo zmian. M.in. z Rzeszowa do Katowic przenieśli się: Bartosz Mariański, Damian Domagała i Piotr Hain. Do GKS-u dołączył też inny były gracz Resovii Tomas Rousseaux, gra tam również Jakub Jarosz (w Resovii w latach 2017-19).