Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bayern i Barcelona bronią zaliczki

Tomasz Dębek
Bayern Monachium będzie bronił w Lizbonie jednobramkowej zaliczki zdobytej na Allianz Arenie. Barcelona na Camp Nou szczęśliwie wygrała 2:1. Atletico u siebie jest jednak piekielnie groźne.

„Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki” - mawiał Benjamin Franklin. Być może piłkarze drużyn pozostałych w grze o Puchar Ligi Mistrzów kojarzą go nie tylko ze studolarowych banknotów, bo przed rewanżami w ćwierćfinałach można spodziewać się wszystkiego. O ile w poprzednich fazach zdarzało się, że już po pierwszym spotkaniu jedna z drużyn mogła liczyć tylko na interwencję sił nadprzyrodzonych, tym razem rywalizacje są zacięte. Środowi zwycięzcy wezmą pełną pulę.

Tydzień temu w Monachium Bayern strzelił Benfice gola już w drugiej minucie. Później nie był jednak w stanie potwierdzić swojej wyższości, przez co rewanż wcale nie będzie formalnością. - Faworytem niewątpliwie będzie Bayern. Ale wiemy, jak grają drużyny Pepa Guardioli. Nie przypominam sobie, by jego zespół próbował wykorzystać dobry wynik z pierwszego spotkania dwumeczu. On nigdy nie szuka prostych rozwiązań, zawsze chce zdominować przeciwnika. I dlatego Benfica nie jest bez szans. Już w pierwszym meczu pokazała, że jest groźna i potrafi kreować sytuacje, grając w ataku pozycyjnym. Gdyby Bayern się cofnął i szukał szans w kontrach, Portugalczycy mieliby ogromne problemy. A w otwartym meczu mogą spłatać psikusa. Nie wiem, czy są w stanie wygrać z Bayernem 3:1, jak Porto w zeszłym roku. Ale w Niemczech obawiają się tego spotkania - ocenia Maciej Murawski, były zawodnik m.in. Legii, Lecha i Arminii Bielefeld, dziś ekspert stacji nc+.

- To będzie bardzo wyrównany mecz. W Monachium Benfica zagrała odważnie, ich obrońcy często podłączali się do akcji ofensywnych. Zwykle na wyjeździe nasi rywale głównie się bronią, oni zagrali jednak w swoim stylu. Spodziewam się, że u siebie zrobią dokładnie tak samo - podkreśla Thiago Alcántara.

Bayern wygrał co prawda sześć meczów o stawkę z rzędu, ale w czterech ostatnich trzy razy tylko 1:0. Niemieckie gazety nie są zachwycone ich formą. „Bawarczycy są jak kolarz zmierzający ku decydującym etapom Tour de France w Alpach. Przed długą wspinaczką starają się wziąć głęboki oddech, nie tracąc z oczu rywali. Tak wygląda ostatnio gra zespołu. Pytanie brzmi, czy rzeczywiście oszczędzają energię, czy stracili rozpęd?” - pyta „Süddeutsche Zeitung”. Media zwracają też uwagę na słabszą formę Roberta Lewandowskiego i Thomasa Müllera. Niemiec ostatni raz do bramki przeciwnika trafił 16 marca, Polak - trzy dni później.

- Może czasami wygląda to inaczej, ale Robert jest tylko człowiekiem. Czasem zdarzają się takie momenty sezonu, ale nie ma zawodnika, który strzela w każdym meczu. Nawet Ronaldo i Messi mają swoje passy bez goli. Może mu brakować świeżości. Guardiola stara się dać mu odpocząć co jakiś czas, ale w tym momencie sezonu nie bardzo ma kiedy to zrobić. Zresztą z „Lewym” jest tak, że choć ostatnio nie błyszczał, w Lizbonie może mieć dzień konia i zdobyć kilka bramek - uważa Murawski.

Na swoich napastników mocno liczą w Barcelonie. „El Mundo Deportivo” we wtorek na pierwszej stronie opublikowało zdjęcie Leo Messiego, Luisa Suáreza i Neymara z tytułem „Niezawodni”. W siedmiu meczach z Atletico południowoamerykańska trójca strzeliła 13 z 14 goli dla Barcy (Argentyńczyk pięć, Urugwajczyk i Brazylijczyk po cztery). Tym razem w Madrycie może jednak nie być kolorowo. W pierwszym meczu na Camp Nou gospodarze przegrywali 0:1, a dwie bramki Suarez zdobył dopiero w drugiej połowie. Atletico grało już wtedy w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Fernando Torresa.

Barca, do niedawna niepokonana w 38. spotkaniach o stawkę z rzędu, w czterech ostatnich wygrała tylko raz (wspomniany mecz z Atletico). Pokonały ją Real Madryt i Sociedad, a punkt urwał Villarreal. - Wydawało się, że Barcelona jest nie do ruszenia, a wszystkie rozgrywki wygra łatwo, prosto i przyjemnie. Ostatnie tygodnie pokazały jednak, że jej piłkarze to tylko ludzie i mogą mieć słabsze momenty. Mały kryzys i brak pewności siebie może się pokazać w ich szeregach - przewiduje Murawski.

- Z Atletico Katalończyków czeka bardzo trudne spotkanie. Śmiem twierdzić, że gdyby nie czerwona kartka dla Torresa Barca na Camp Nou by nie wygrała. A w Madrycie Atletico jest piekielnie mocne. W tym sezonie uległo tam tylko trzy razy. Jeśli Barcelona przegra, jej kryzysik zamieni się w kryzys. Odpadnięcie z Ligi Mistrzów na tym etapie byłoby ogromną niespodzianką. A dwa lata temu do takiej sytuacji doszło - przypomina, nawiązując do ćwierćfinałów z sezonu 2013/14, w których po remisie 1:1 na wyjeździe i wygranej 1:0 na Vicente Calderón sensacyjnie awansowało Atletico.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24