Będą ugody, żużel w Rzeszowie zostanie uratowany?

- Moim zdaniem, wciąż jest szansa, aby nasza drużyna otrzymała licencję i w przyszłym sezonie wystartowała wI lub II lidze, bo na ekstraklasę zwyczajnie nas nie stać - stwierdza Władysław Biernat, dyrektor Stali Rzeszów, która jest właścicielem 40 procent akcji spółki Speedway Stal Rzeszów.

Biernat razem z Józefem Lisem, prezesem sekcji żużlowej Stali, o nowej koncepcji ratowania rzeszowskiego speedwaya rozmawiał w ratuszu z prezydentem miasta Tadeuszem Ferencem. - Pan prezydent zapewnił nas, że jeżeli otrzymamy licencję na starty zespołu w I lub II lidze, to miasto udzieli nam wsparcia. Natomiast nie ma mowy o tym, aby przyszła pomoc została skierowana na spłatę długów spółki - informuje Biernat. - To jest całkowicie zrozumiałe.

W piątek w spółce Speedway Stal odbył się audyt Speedway Ekstraligi. Audytor zapoznał się z sytuacją finansową klubu i odnotował ją w dokumentach, które będą podstawą do przyznania licencji na sezon 2016. Ponieważ na koncie widnieje dług, nie ma co o niej marzyć.

Tymczasem - jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy - w tamtym tygodniu spółka wystąpiła do zawodników z prośbami o wyrażenie zgody na zmniejszenie zaległości o 20 procent i rozłożenie przysługujących im kwot na 25 rat. Część żużlowców zaakceptowała proponowane im nowe warunki, część - w tym podobno Greg Hancock i Krystian Rempała - nie wyraziła na nie zgody. Powodzenie całej operacji zależy od zawarcia ugód ze wszystkimi zawodnikami. Negocjacje trwają. Może uda się je sfinalizować z pozytywnym skutkiem i wystąpić o licencję w drugim terminie, po uzupełnieniu dokumentów finansowych. Wyłącznie uregulowanie kwestii zaległości otworzy szansę na staranie się o licencję na starty drużyny w I lub II lidze.

Z naszych informacji wynika, że dziś wniosek Stali Rzeszów o dopuszczenie jej drużyny do rozgrywek w I lub II lidze ma złożyć w Głównej Komisji Sportu Żużlowego Andrzej Łabudzki. Co wyniknie z tych intencji, przekonamy się zapewne jeszcze w tym miesiącu.

Najpierw należy załatwić sprawę długu, bez tego ani rusz. Na rzeszowski ośrodek żużlowy nałożona zostanie roczna karencja, oznaczająca, że żadna drużyna z tego miasta w sezonie 2016 nie może wystartować w żadnej lidze. Co najwyżej, mogą się tutaj odbywać zawody towarzyskie.

Warto dodać, że według przyjętej koncepcji, w Rzeszowie ma zostać zbudowany zespół oparty przede wszystkim na własnych wychowankach. W grę wchodzą m.in. zawodnicy, tacy jak: Dawid Stachyra, Maciej Kuciapa, Paweł Miesiąc, Grzegorz Bassara, inni wychowankowie klubowej szkółki, a może także Dawid Lampart i Karol Baran.

- Bardzo zależy nam na tym, aby uratować żużel, aby nasz zespół wystartował w lidze, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że po roku przerwy mogłoby być trudno ponownie wszystko po-zbierać i zbudować drużynę - nie ukrywają swoich obaw Biernat i inne osoby zaangażowane w obecny projekt. Gdyby zakończył się on pomyślnie, to zespół wystartowałby pod egidą Stali Rzeszów, czyli stowarzyszenia, a nie spółki.

Grupa inicjatywna apeluje do firm, instytucji oraz osób prywatnych o pomoc i wsparcie dla ratowania żużla w Rzeszowie. Tymczasem - jak do tej pory - żaden z zawodników, którzy startowali w PGE Stali oficjalnie nie podpisał kontraktu z żadnym polskim klubem, choć nie ulega wątpliwości, że żużlowcy są już po słowie. Także trener Janusz Ślączka pozostaje na razie bez przydziału, ale mówi się, że ma wylądować w Rybniku.