Bezpłatne owoce i warzywa będą też w zerówkach

- Podsumowaliście prowadzony od pięciu lat program "Owoce w szkole". Czy uczniowie z Podkarpacia chętnie je jedzą?

- Jak najbardziej. Jedna porcja składa się z owocu - jabłka, gruszki, truskawki - lub soku owocowego oraz warzywa - marchewki, papryki słodkiej, rzodkiewki - lub soku warzywnego albo owocowo-warzywnego. Uczniowie dostają je dwa, trzy razy w tygodniu. W pierwszych latach z bezpłatnych owoców i warzyw korzystało ponad 11 tys. uczniów klas I-III ze 148 szkół podstawowych. W obecnym roku szkolnym to już 50,5 tys. uczniów z 905 szkół. To ponad 82 proc. wszystkich uprawnionych.

- Co z pozostałymi?

- Szkoły muszą zgłosić w Agencji Rynku Rolnego chęć udziału w programie i podpisać umowę z dostawcą. Zdarza się jednak, że - choć szkoła jest zainteresowana - trudno znaleźć dostawcę. Zwykle ten problem pojawia się w małych szkołach, do których trzeba daleko dojeżdżać.

- Udział uczniów w programie nie oznacza, że zjedzą marchewkę, którą dostaną. Niektórzy skarżyli się, że warzywa nie są smaczne.

- Wiele zależy od dostawcy, tego jaką odmianę dostarczy, ale także od nauczycieli, którzy koordynują program. Warzywa trzeba rozdać i zachęcić, żeby dzieci zjadły je w szkole. W warunkach realizacji programu oraz w umowie pomiędzy dyrektorem szkoły a dostawcą zawarte są informacje dotyczące rodzaju, jakości owoców i warzyw ich wagi oraz sposobu udostępniania. Mają być one zdrowe, świeże, odpowiednio zapakowane i przygotowane do bezpośredniego spożycia. W tej chwili jakość jest już nie do podważenia, bo dostawca musi spełnić wszystkie te warunki. Problemów z niesmacznymi warzywami praktycznie już nie ma.

- Czy od przyszłego roku szkolnego planowane są jakieś zmiany w programie?

- Uczniowie dostaną też borówki amerykańskie, kalarepę i pomidory koktajlowe. Dostępne będą soki owocowe, warzywne i mieszane z gatunków owoców i warzyw uprawianych w Polsce. Programem zostaną objęte również dzieci uczęszczające do zerówek w szkołach podstawowych.