Bieszczadzka wąskotorówka, zwana też „Tatarska Strzałą” z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością. Okresowo kursuje nawet w miesiącach zimowych, zwłaszcza w okresie ferii szkolnych.
Rekordowy rok
Ubiegły rok był rekordowy pod względem liczby przewiezionych pasażerów, kiedy to wąskotorówka przewiozła ponad 100 tysięcy pasażerów.
Pieniądze uzyskane ze sprzedaży biletów są głównym źródłem utrzymania kolejki. Służą tez do bieżących remontów taboru oraz torowiska.
Nie dała się planowi Balcerowicza
Bieszczadzka „ciuchcia” została zamknięta kilkanaście lat temu, dokładnie w stulecie swego istnienia. Nie dała jej rady pierwsza ani druga wojna światowa, pokonał ją dopiero plan Balcerowicza.
Jednak grono entuzjastów „Tatarskiej Strzały” z całej Polski nie mogło się pogodzić z likwidacją kolejki. Przez kilka lat trwała walka o jej ponowne uruchomienie.
Te zabiegi zakończyły się sukcesem. Od kilku lat kolejka znowu w sezonie turystycznym wyrusza na szlak. Choć kursuje na znacznie krótszej trasie niż w czasach swej świetności, to jednak ciągle jest jedną z największych atrakcji turystycznych w Bieszczadach.
Dziś na czele Fundacji Bieszczadzka Kolejka Leśna, która zawiaduje wąskotorówką stoi Mariusz Wermiński. Pan Mariusz jest synem słynnego leśnika, Stanisława Wermińskiego, który stał na czele grupy osób walczących o to aby wąskotorówka wróciła na szlak i dopiął swego.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?