Kierowca dostał wezwanie do zapłacenia mandatu od Straży Gminnej w Kęsowie w kujawsko - pomorskim. Za przekroczenie prędkości. Dowód - zdjęcie ciężarowego mana z fotoradaru. Pan Bernard nigdy nie miał takiego auta. I nie był w Kęsowie.
W środku poleconego listu z powiatu tucholskiego, który kilka dni temu dotarł do Bernarda Żyradzkiego, właściciela cukierni w Rzeszowie, było wezwanie do zapłacenia 300 zł mandatu. Z pisma wynikało, że w sierpniu ubiegłego roku, o godz. 10.45 mknął 82 km/godz. przez Żalno w gminie Kęsowo. Przekroczył dozwoloną prędkość o 32 km.
- Zwróciłem uwagę na dołączone zdjęcie z fotoradaru, na którym widać część kabiny mana i tablicę rejestracyjną. Zrobili ze mnie właściciela ciężarówki, a ja nigdy nie miałem takiego dużego auta. I nigdy nie byłem w tej miejscowości - zaznacza Żyradzki.
Źle skadrowane zdjęcie
Zaczął dokładnie analizować fotografię. Numer rejestracyjny się zgadzał, ale... ze starym numerem jego fiata multipla, który już dawno został przerejestrowany. I wtedy dostrzegł ważny szczegół. Ostatnia literka z tablicy rejestracyjnej została na fotce w połowie ucięta. Równie dobrze można było uznać, że jest to F, P lub R.
- Strażnik pewnie stwierdził, że to F i dlatego do mnie wysłał pismo - mówi Żyradzki.
W liście była urzędowe pouczenie. Ma trzy wyjścia: może się przyznać albo podać, kto siedział za kierownicą lub odpisać, że auto zostało użyte wbrew jego woli. Termin na odpowiedź upływa dzisiaj.
Jeśli tego nie zrobi, będzie musiał stawić się w kęsowskiej straży, a jak nie przyjmie mandatu - to ta zawiadomi sąd.
- Dlaczego mam tracić czas i pieniądze na poczcie, skoro sprawa jest ewidentna? - pyta cukiernik. - Jeśli nikt się ze mną nie skontaktuje, dziś do nich zadzwonię. Jednak to straż powinna zadzwonić i przeprosić za pomyłkę. Mam nadzieję, że nie będą mnie ciągać po sądach na drugi koniec Polski. I nikt mi punktów karnych nie doliczy.
Strażnicy biją się w piersi
Skontaktowaliśmy się ze Strażą Gminną w Kęsowie. O pomyłce już wiedzieli.
- Czekamy, aż komendant wróci z urlopu. Na pewno wyśle przeprosiny, że taka sytuacja w ogóle zaistniała - mówi Łukasz Kleybor ze straży. - Ten pan nie powinien dostać tego listu.
- To my, mając przecież tylko trzy możliwości, powinniśmy najpierw ustalić w starostwie, kto jest właścicielem ciężarówki i dopiero wtedy wysłać właściwej osobie wezwanie do zapłacenia mandatu. Tak też zrobiliśmy. W starostwie już pod koniec stycznia ustaliliśmy, że to nie pan Bernard jest właścicielem mana - tłumaczy.
Kto zawinił?
- Pomyliła się pracownica, która od niedawna u nas pracuje. Niepotrzebnie wysłała te dokumenty i będzie za to pociągnięta do odpowiedzialności. Jakie konsekwencje jej grożą? O tym zdecyduje komendant z wójtem. Może to być np. nagana.
Czyli pan Bernard nie musi płacić mandatu i odpowiadać na ten list?
- Nie musi - zapewnia strażnik gminny z Kęsowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć